(pogrubienia moje - W.)
Jeszcze raz:
Twoj pomysl - pozwanie sprawcy za szkode (...)
Moja odpowiedz - (...) pozwanie go za opieszalosc i przekrety TU nic nie da
:rotfl:
Ty tak nieświadomie? Chłopie, rozczarowujesz mnie...
Matko Boska...
Po pierwsze - mówiłem ci, przestań manipulować cytatami. Napisałem wyraźnie:
"Twoj pomysl - pozwanie sprawcy za szkode bo jego TU jest tanie, glupie i zwleka z wyplata kasy.
Moja odpowiedz - sprawca nie odpowiada za dzialania swojego TU wiec pozwanie go za opieszalosc i przekrety TU nic nie da bo sad oddali powodztwo i zasugeruje pozwanie bezposrednio ubezpieczyciela. Wiec tak jak pisalem, nie oplaca sie poszkodowanemu pozywac sprawcy za niechec wyplaty kasy przez TU bo jest na z gory przegranej pozycji.
więc łaskawie nie baw się w wycinanki i nie pozbawiaj moich słów kontekstu.
Kontekst nie ma tu żadnego znaczenia. Twoje słowa są tak samo bez sensu (w tym temacie, nie jako ogólne stwierdzenia) zarówno z kontekstem, jak i bez niego. Bez kontekstu po prostu bardziej to widać.
Dobra, przyjmijmy, że naprawdę nie rozumiesz tego co czytasz i piszesz, i zacznijmy od początku.
1. Ja twierdzę, że można pozwać sprawcę o naprawienie szkody. Bezpośrednio jego, bez zawracania sobie głowy polisami i ubezpieczeniami, po prostu na zasadach wynikających z kodeksu cywilnego. Być może mam rację, być może nie - w tym miejscu to nieważne.
2. Ty w odpowiedzi stwierdzasz, że sprawca nie odpowiada za swojego ubezpieczyciela. Racja - tylko co to ma wspólnego z tym, co ja napisałem? Bo ja twierdzę, że sprawca odpowiada za szkodę.
3. Dalej dokładasz do tego tezę, że pozywanie sprawcy za opieszałość jego ubezpieczalni nic nie da. Kolejna oczywista oczywistość, i tak samo jak poprzednia kompletnie bez związku z moim twierdzeniem, z którym rzekomo polemizujesz.
Jeżeli nadal nie rozumiesz, to może po prostu daj sobie spokój z dyskusjami na niektóre tematy?