Berlin to zło i szatan.
Miejsce parkingowe znalazłem w sumie przypadkiem, ale całkiem zacne, koło dworca na Invalidenstrasse czy jakoś tak. Ale poruszanie się po tym mieście, zwłaszcza po ciemku i w mżawce to horror, dwa razy prawie pod prąd się wpakowałem przy skręcie w lewo. XD
Strasznie małe światła sygnalizacji, jakoś dziwnie narysowane pasy, które wydawały mi się na ciaśniejsze niż u nas no i, co mnie zszokowało, konkretnie rozwinięta sieć dróg rowerowych. Pierwszy raz widziałem przejazdy dla rowerów przez dosyć spore skrzyżowania. :S
Ale ogółem samo miasto na plus chociaż w Sylwka ludzi masa (syf jeszcze większy) i ciężko było pozwiedzać.
Obrzeża to praktycznie jak Szczecin. ;]