Powiem Ci szczerze, że w sumie i tak czuję się, jakbym ich nie dostawał. Nie jem tego, i tak jak jeden z przedmówców nawet prosiłem swojego mistrza zmiany, by dla mnie nie odbierał paczki (ja i kilku kolegów ze zmiany). Ale niestety, musiał odebrać, bo liczba paczek musiała zgadzać się z liczbą pracowników na zmianie. Szczerze, wolałbym nic nie dostawać, niż taki shit. Na moje oko, sial nieźle na tych paczkach zarabia naszym kosztem. P.S. Być może nie wiesz, jak wyglądają bułki, które były wcześniej mrożone... Mi żal jest Ciebie, z całym szacunkiem, że takie coś w ogóle zjadasz. Mi szkoda mojego zdrowia.
a swoja droga pracowała kiedys w sklepie i wiem co sie robi z jedzeniem, wedlinami, miesem itp. Dlatego pisalam ze nie kupujecie w saklepach lepszego jedzenia. No chyba ze sam pieczesz chleb, hodujesz swinie i kury he he;)
Chleb kupuje w piekarni, nie w markecie, jajka mam ze wsi, wędline w sprawdzonym sklepie lub w sklepie firmowym animexu. Bez MOM, bez kilograma poprawiaczy smaku. Może nie uwierzysz, ale spora część ludzi woli zjeść 3 plasterki czegoś smacznego niż 10 plasterków zmielonych języków, oczu, tłuszczu, chrząstek i innych odpadów.
Od masła latem można dostać salmonelli, a z sera w plasterkach robi się jeden stopiony płat. Bułki śmierdzą papierową torebką w którą są wkładane, u taty na zmianie też już apelowali o załatwnienie tej sprawy bo tego nie da się jeść.