Sęk w tym, że związki nie mają nic do gadania. Jasne, mogą złożyć propozycję że chcą tyle i tyle, ale jak zarząd powie "damy 50zł" to pozamiatane. Żeby negocjować cokolwiek trzeba mieć jakiś argument, a co związki mogą zrobić by wpłynąć na zarząd?
Wiadomo, jak ktoś doszedł do zarządu czy władz związku, to co się będzie pracownikami przejmował... To raz.
Dwa, związki tymi pismami mogą zdecydowanie więcej niż nam mówią, że mogą, tylko jakoś ich nie piszą. Z resztą pisma to jest tylko jedna z dróg, są spotkania i kto tam co jeszcze chce. Najłatwiej powiedzieć „niedasię”, tylko też pytanie po co płacić składki związkom skoro nawet tych paru złotych nie są w stanie wywalczyć. Sorry, taka prawda.
Co do Tarnowa, to jest tak zawsze na zasadzie że gdzie indziej trawa jest bardziej zielona. Jak Ci konkret tak tęskno do Tarnowa i twierdzisz, że masz odpowiednie kwalifikacje, to co stoi na przeszkodzie? Dzień jazdy i zarabiasz te kokosy...