Bo wciąż jest coś, co Państwo uważacie za mit, ja za prawdę. Podziemna fabryka była i być musiała. Sądzę, że nadal istnieje. Zalana, zabezpieczona, niedostępna. Ale gotowa do odtworzenia. Gdyby było inaczej już dawno przeprowadzono by prace archeologiczno-odkrywkowe. Tymczasem, jeśli się zestawi znane nam powojenne badania terenu, takich prac nigdy na poważnie nie prowadzono. Dla dzisiejszej techniki - drobiazg.
Powiedzmy, że poszukiwania po wojnie blokowali Rosjanie. Dlaczego "powiedzmy"? Bo afera Centrali Skupu Złomu mówi coś innego. Niewinnych dyrektorów omal nie powiesili nasi rodacy podjudzeni przez amerykańskich Żydów. Udziałowców dzieła firmowanego przez IG Farben.
Później były różne penetracje. Radzieckie i polskie. Szczątkowe relacje znamy. Ale nawet i dziś są to informacje "szeptane". Dlaczego?
Przypuszczam, że wciąż bardzo mało wiemy. Choć wiemy niezwykle dużo. Ale w uszach mi dźwięczą słowa siostrzeńca śp. Hansa Güntera Cnotki, wypowiedziane do mnie w roku 2001. "Wy nawet nie macie pojęcia, co tu było produkowane". Nic więcej nie chciał powiedzieć.
Ja, za mojego życia, nie liczę już na rozwiązanie tego rodzaju tajemnic. Tak, jak nie liczę na znalezienie zbiorników ukrytych w Mścięcinie. Że były - są liczne dowody. Dlaczego ich nie szukamy? Albo szukamy nie tam, gdzie trzeba. Nikt nie penetruje Łysej Góry od strony Przęsocina.
Takich pytań jest wiele. Przypuszczam, że ludzie SKARBU, świetnie znający fabrykę, stąpają (dosłownie) po tajemnicach. Czy dane im będzie je odkryć? Tego nie wiem. Ja pewnie nie doczekam. Ale m.in. dlatego chciałbym na terenie fabryki stworzyć Park Kulturowy.