Piszesz teraz o policji, czy o osobie prywatnej?
Kodeks kodeksem, jest np:
kodeks postępowania karnego - dowody - przeszukanie i zatrzymanie
rzeczy Względnie art. 15 ustawy o Policji (punkt o możliwości zwracania się o pomoc
do obywatela) i jest nawet rozporządzenie wykonawcze.
Niestety przykleję takie info z innego forum:
Udostępnienie nagrań monitoringu bez *właściwej* procedury może być
zbyt łatwo przyczyną prawnych kłopotów. Wątpię by intencją ustawodawcy
było to by każdy "krawężnik" w Polsce mógł sobie oglądać nagrania
monitoringu z każdej dyskoteki gdzie się bawi(ła) lub mogła bawić jego
była dziewczyna.
Procedura może być dość prosta i nieskomplikowana ale to na pewno nie
jest (a już na pewno nie powinno być) "przychodzi ktoś podający się za
policjanta, macha (jakąś) legitymacją i prosi a żaden ślad po tym nie
zostaje".
Wyjątkiem może być sytuacja gdy (umundurowani) policjanci proszeni o
interwencje lub przyjazd *BEZPOŚREDNIO* po zgłoszonym "zdarzeniu" znanym
monitorującemu będącym prawie oczywistym naruszeniem prawa
(napad/bójka/zabójstwo) chcą obejrzeć "wstępnie" zapis *bardzo świeżego*
zdarzenia [a to bardziej kwestia pragmatyki postępowania niż prawa].
Po za tym normalnie paranoidalby prawnik powinien MSZ sugerować
klientowi zrobienie kopii przed wydaniem oryginału zapisu.
Udostępnienie można interpretować jako "obejrzenie na miejscu" lub
"*zabranie* nagrań" a fakt "prawa do monitorowania terenu" może zbyt
łatwo implikować *jakąś* odpowiedzialność monitorującego.
Prawo jest prawo, lewo jest lewo, zależy kto jak zinterpretuje przepisy.
Ogólnie nikt z policji nie powie mi, że tam jest nagranie, bo nie wie czy był włączony zapis,
czy nie było go? Nie mam obowiązku nagrywać 24/7.
Pytanie, kto zapłaci w takim przypadku za zgranie materiału i poświęcony czas?