Kochany Panie Prezesie
Piszę do Pana z czystej niczym nie splamionej wdzięczności, ludzkiej wdzięczności, w uznaniu za decyzje, które staną się fundamentem pomnika Pańskiej wielkości.
Maestro, wodzu i wyrocznio, wreszcie postawiłeś się tej proletariackiej swołoczy, wreszcie stanąłeś na piedestale mądrości i utrąciłeś łeb tej robotniczej hydrze. Niczym nasz Boski Premier, który każe zapierd... za miskę ryżu. Tak, wzorce spływają z góry i dlatego jestem wdzięczny za Pańską bezkompromisowość, za nieustępliwość, za hard ducha, bo tylko takie cechy charakteru pokazują wielkość jednostki.
Dzisiaj musi Pan Prezes stanąć do jeszcze jednego boju, do bitwy ostatecznej, bo przeciwnik jest potężny i dotąd nieujarzmiony. Wodzu, dzisiaj musisz rozgromić związki zawodowe. Nie ma czasu na sentymenty. My albo oni. Ludzie prawi przeciw niby obrońcom roboli. W swojej małości proszę o bezwzględność.
Likwidujemy karty Sodexo, obniżamy premie, nie dajemy podwyżek obligatoryjnych. To na początek. Później Kochany Panie Prezesie trzeba uderzyć z jeszcze grubszego działa. I choćby pod pretekstem Covid-19, zamiast pracownikom, przelać kasę na jedyne słuszne Radio i jedyną wiarygodną telewizję Ojca Tadeusza. A co, niech te związkowe biurwy zielenieją ze złości i bezsilności.
Całe szczęście, że "pozbyto się" tej mącicielki, tej obrończyni robotników, Ani, bo Pana ostatnie decyzje mogłyby trafić na jej sprzeciw. Możemy odetchnąć. Nikt już nie będzie Panu Prezesowi rzucał kłód pod nogi. I dobrze.
Niech wreszcie tej roszczeniowy naród zrozumie, że Pańska obecność w Policach to dar niebios.
Pozostający w nieskończonym szacunku
Pracownik