Dzień dobry.
Wielokrotnie słyszałem z ust notabli truizm, mówiący o tym, że stanowimy jedną wielką rodzinę, jeden wspólny organizm, oddychający tym samym powietrzem sukcesu firmy.
Ostatnio mój organizm zweryfikował tę "prawdę", dając asumpt do głębokich przemyśleń nad istnieniem widocznej linii podziału, dzielącej pracowników pracujących w biurze od pracowników, pracujących na Produkcji.
Linia ta znajduje się w miejscu najmniej oczekiwanym, w miejscu, do którego nawet król chodzi piechotą.
Temat nieprzyjemny i na pozór banalny, ale również symptomatyczny i na wskroś ludzki.
Niedawno miałem przyjemność zaznać luksusu wizyty w toalecie naszego Biurowca Technicznego. Podczas przerwy w szkoleniu namacalnie dotknąłem bram edenu, dotknąłem bialutkiego, delikatnego i aksamitnie miękkiego papieru toaletowego. A później jeszcze w bonusie miałem niewysłowioną przyjemność obcowania z równie aksamitnie białymi i miękkimi chusteczkami do rąk.
Po prawie dwudziestu pięciu latach dotykania szarego, szorstkiego i kurzącego się papieru dla roboli, papieru, który nie zmienił swojej postaci od czasów komuny, zostałem mile zaskoczony, doznając wyjątkowego wyróżnienia.
Dziękuję za umożliwienie, choć na kilka minut, wejścia w inny krąg obcowania z naturą ludzką. Dziękuję za utwierdzenie mnie w przekonaniu, że jednak coś nas dzieli. Niby banał. Niby szczegół. Niby nic takiego.
P.S. Po tym, co zobaczyłem w Biurowcu Technicznym boję się iść do Biurowca Głównego. Jeszcze z wrażenie rozkleje się i uronię łezkę nad szczęściem, które mnie dotknęło...
Pozdrawiam.