Dzień dobry.
Jeżeli mamy do dyspozycji narzędzia demokracji to powinniśmy z tych narzędzi korzystać. Ze względu na sytuację i konsekwencje płynące z zaniechania lub z podjętych decyzji, np. decyzji wyborczych.
W prawie rzymskim istnieje pojęcie "Absens carens" (nieobecny traci), które powinno być podstawową dewizą w procesie wychowywania dzieci i młodzieży w państwie demokratycznym. Umiejętność brania odpowiedzialność za podjęte decyzje (także decyzje wyborcze) jest kluczem do życia w świadomości społecznej i pozwala na m.in. otwartą krytykę osób, które uzyskały nasze poparcie, ale później w toku swojej działalności zawiodły nasze oczekiwania.
Defetyzm wyborczy niesie ogromne zagrożenie dla demokracji, ponieważ mniejsza frekwencja w wyborach może sprzyjać kandydatom, którzy niekoniecznie cieszą się szerokim poparciem społecznym. Przykład: ostatnie wybory do Rady Nadzorczej. W pierwszej turze kandydat MZZPRC zdemolował kandydata Solidarności. Pracownicy Zakładów na szczęście wykazali się mądrością i nie dali nabrać się lep propagandy Solidarności, jakieś pijarowskie sztuczki z robieniem zdjęć na instalacji, nagłym zainteresowaniem sprawami Załogi oraz zakładaniem bloga przez kandydata tego związku zawodowego.
W normalnych warunkach kandydat Solidarności z takim słabym poparciem nigdy nie dostałby się do RN w drugiej turze wyborów. Wygrał tylko dlatego, że Solidarność potrafiła zmobilizować swoich żołnierzy, wykorzystując bierną postawę większości załogi. I tym sposobem w drugiej turze wygrała słabość demokracji, nasza apatia i mylne przeświadczenie, że nic od nas nie zależy.
Zależy. Możemy iść na wybory i oddać głos na człowieka, którego znamy, którego darzymy zaufaniem i szacunkiem. Na kandydata, który zawsze jest na wyciągnięcie ręki, który nie ucieka w milczenie i na którego zrozumienie zawsze możemy liczyć. A później, po jakimś czasie, rozliczyć go ze składanych przedwyborczych obietnic i ze stylu sprawowania mandatu w Zarządzie.
Nie pozwólmy, aby w wyborach do Zarządu wygrała kolejna marionetka przewodniczącego Solidarności. Całkowicie podporządkowana rozkazom swojego związkowego guru.
Internauta Konkret ma dużo racji pisząc, że możemy wybrać "kolejnego darmozjada przy bogatym korycie z bonusem w postaci służbowego auta i karty bez limitu". Dlatego, musimy zrobić wszystko, aby nie pojawił się nowy Kuźmiczonek, którego próbuje nam wcisnąć przewodniczący Solidarności.
Dlatego, musimy iść do wyborów i zapobiec przejęciu całkowitej kontroli nad życiem Zakładu przez przewodniczącego Solidarności. Dosyć władzy kolegów...