Wiem, że generalnie każdy chciałby dostać jak najwięcej podwyżki, co jest zrozumiałe, ale pamiętajcie, że tak długo jak otrzymana podwyżka jest większa niż delta płacy minimalnej powiększona o inflację, tak długo wszystko jest OK. Gdyby była niższa to byłby powód do zmartwień.
Po naszemu dla jednego roku:
Op>(PmX-PmY)*(1+Inf)
Gdzie:
OP - Otrzymana podwyżka
PmX - Płaca minimalna w obecnym roku
PmY - Płaca minimalna w ubiegłym roku
Inf - Roczna inflacja
Płaca minimalna wzrośnie o 150zł (1850 do 2000), więc każda podwyżka większa niż 149zł (mamy deflację) jest uczciwa. Dobrze jest takie coś sobie policzyć od początku okresu zatrudnienia, żeby zobaczyć czy Twoja pensja wzrosła czy spadła (tylko uczciwie, bez wliczania w to dodatków np. zmianowych, sama goła pensja).
Logika jest taka:
Podejmując pracę na danym stanowisku X lat temu zaproponowano Tobie pewną stawkę. Stawka ta pozostawała w jakiejś relacji do ustawowej pensji minimalnej. Jeżeli płaca minimalna rosła, to Twoja pensja też powinna rosnąć przynajmniej o tyle, by ta podstawowa proporcja pozostawała bez zmian. W przeciwnym wypadku oznaczałoby to, że pracodawca z każdym rokiem coraz niżej wycenia wykonywaną przez Ciebie pracę.
Przykład (moja pensja i rok zatrudnienia są zmyślone, reszta rzeczywista):
Gdy podejmowałem pracę w 2010roku to pensja minimalna wynosiła 1317zł, a mi zaproponowano 2634zł, czyli mamy 2:1
Tak to wyglądało do dzisiaj:
2010 rok, minimalna 1317, pensja 2634
2011 rok, minimalna 1386, pensja 2844 (inflacja 2,6%), podwyżka: 210zł
2012 rok, minimalna 1500, pensja 3129 (inflacja 4,3%), podwyżka: 285zł
2013 rok, minimalna 1600, pensja 3318 (inflacja 3,7%), podwyżka: 189zł
2014 rok, minimalna 1680, pensja 3390 (inflacja 0,9%), podwyżka: 72zł
2015 rok, minimalna 1750, pensja 3500 (inflacja 0,0%), podwyżka: 110zł
2016 rok, minimalna 1850, pensja 3667 (inflacja -0,9%), podwyżka: 167zł
2017 rok, minimalna 2000, pensja 3976 (inflacja -0,6%), podwyżka: 309złŚrednio rocznie powinienem dostawać 192zł podwyżki, żeby mi się biznes zgadzał
Gdybym w 2017 roku zarabiał (po podwyżce) brutto mniej niż 3976zł to miałbym uczucie, że pracodawca ocenia mnie i moje know-how niżej niż wtedy gdy byłem kompletnym żółtodziobem. Gdyby to było znacznie mniej (powiedzmy 20% mniej) najpierw bym poszedł do swojego szefa/szefowej pogadać o bonusowej podwyżce, albo bym zorientował się czy konkurencja nie da mi więcej niż za całe moje know-how.
To jest o tyle dobre, że oczekiwania pracownika co do wzrostu pensji rosną niezależnie od tego czy podwyżki były czy nie, a więc jeżeli podwyżek nie będzie przez powiedzmy 2-3 lata (bo był np. kryzys) i nie nastąpi później wyrównanie do stanu przynajmniej neutralnego, to zaczyna się migracja pracowników, im większy dysonans tym większa skala