Mój wybór - przedstawiłem i uzasadniłem. Innych osób nie chcę oceniać. Wychodzę z założenia, że potrzebna jest podwójna zmiana. Po pierwsze pokoleniowa. Moi rówieśnicy (więc i ja, czyli 60-, nie mówiąc o 60+) - do lamusa. Nasz czas już minął. Zbyt szybko, ale to doświadczenie każdego pokolenia. Nie oznacza to zejścia na bocznicę dziejów, jednak sposób funkcjonowania ta grupa musi zmienić.
Pora ustąpić młodym, bo od nich zależy przyszła Polska i nasza starość. Ale nie gorliwym smarkaczom, lecz ludziom młodym, dojrzałym. Dojrzałość, realna, zaczyna się tak gdzieś w połowie 4 krzyżyka. Tyle o osobach. Choć są - co oczywiste - wyjątki od podanej zasady. Autorytety, których Polska nad wyraz potrzebuje.
Pozostają partie. Polska nie może być zakładnikiem dwóch, pseudoprawicowych ugrupowań. Prawicą nie jest PiS (to lewica, albo nawet ostra komuna o światopoglądzie prawicowym), nie jest nią również PO. Prawicą (liberalną) był Kongres Liberalno-Demokratyczny, wmontowany w Unię Demokratyczną (liberalna lewica), a potem rozmyty w Unii Wolności i LiD.
PO już prawicą nie jest. Ma pewne znamiona liberalizmu, jednak skażone "odchyleniem lewicowym". Po co nam farbowane lisy? Jak chcemy centrolewicy - lepiej sięgnąć do SLD. Jego wersja programowa jest dorzeczna. O niebo dorzeczniejsza niż PO. Mając kilkakrotnie władzę SLD głupot nie popełniał (co nie znaczy, że nie popełniał błędów). Ale - jak dotąd - A. Kwaśniewski był najlepszym prezydentem (możliwe, że takim również będzie B. Komorowski, jest coraz ciekawszy), a Leszek Miller wprowadził Polskę do Unii.
Jego karierę, prawda, przerwał prawdopodobnie nieudany zamach (upadek helikoptera), jednak był interesującym premierem. Popełnił tylko jedno uchybienie, mianował Marka Pola ministrem infrastruktury. Podobne popełnił Tusk z Cezarym Grabarczykiem. Nigdy nie zdołam pojąć dlaczego na tym stanowisku lądują ludzie "osobliwi". W greckim znaczeniu słowa (idiotropos).
Wydaje się, że imperatywem nadchodzących wyborów jest przerwanie iluzji sugerującej "jedyną alternatywę". Wybór jest tylko między PiS i PO. Przepraszam. Dla kogo? Chyba jedynie dla bezmózgowców.
Polska jest krajem bogatym tradycją, historią, doświadczeniami. Funkcjonuje od wieków w bogactwie różnorodności. Przecież dziedzictwo pokoleń nie sprowadza się do analiz co powiedział Tusk i co mu odpowiedział Kaczyński. Panowie, mieliście 5 minut. Pora "na Madagaskar". Zacznijmy myśleć i w wolnej Polsce świadomie wybierać. Nie pod wpływem sugestii różnoimiennych mediów (Kościoła nie wyłączając, ambony to również media dbające o swój interes).
Moim skromnym zdaniem Polsce potrzeba zrównoważenia. To nie jest ideologia, lecz zimna kalkulacja. Parlament, zatem rząd i pochodne, powinien być reprezentatywny dla ogółu społeczeństwa definiującego się jako naród. Niech każdy głosuje na tego, który mu najbardziej pasuje. Jako reprezentant nie partii, nie układu, nie grupy interesów, ale jako człowiek.
Chyba powiedziałem wszystko, co było do powiedzenia.