Dzięki Rbk. Fakt, Kaczyński mówi o "Biedronce" i o biednych ludziach, moim zdaniem chodziło mu o to, że biedniejsi patrzą na każdy grosz, dlatego zaopatrują się w dyskoncie. Różnica w takich zakupach, jakie zrobił w tym osiedlowym sklepiku mogłaby wynieść z 10-15 zł (strzelam, nie znam dokładnie cen w Polsce). Dla starszych ludzi utrzymujących się ze skromnej emerytury bądź renty, to kupa pieniędzy. Jak jestem w ZS również czasem zachodzę do "Biedronki", jednak wypowiedzią Kaczyńskiego, mimo, że go nie trawię, nie czuję się urażony.