Hello Domino,
Przykro mi to pisac, ale nie moge sie zgodzic z Twoja interpretacja, jezeli chodzi o Tall Boy'a
i bomby lotnicze typu Daisy Cutters, nawet przez Niemcow zwane "luftminen" (potocznie).
Tall Boy byl bomba burzaca, a jednoczesnie penetrujaca konstrukcje betonowe, podczas
gdy miny powietrzne eksplodujac nad ziemia w plaszczyznie o duzym promieniu - dzialaly
sama sila cisnienia (druck). Byly dlatego bardzo grozne, ze nie wytwarzaly "martwego pola".
Znajdujac sie np. 3-5m. od punktu eksplozji standartowej bomby burzacej - mial bys szanse
ocalenia, natomiast nawet 20 m. od luft miny - jestes hamburgerem !
Tall Boy'e zostaly wprowadzone do akcji w czerwcu 44 r., a w Policach uzyte po raz pierwszy w styczniu 45r.
W swoich zapiskach wspomnialem dosc wyraznie, jak grupa oficerow Luftwaffe i SS badala
ow lej przy Pommernlager, dokonujac pomiarow i robiac zdjecia.
Bylo widoczne, ze sa bardzo podekscytowani i ten "dolek" byl dla nich duzym zaskoczeniem.
Stad wniosek, ze klasyfikacja tej bomby nie istniala jeszcze w rejestrach niemieckich.
Zreszta, jezeli chodzi o nazewnictwo, to chcac byc fair w stosunku do historii, musimy przyjac,
ze nomenklatura projektanta i producenta zawsze idzie przed okresleniem odbiorcy.
Podana przez Ciebie nazwa "minenbomben" moze sie rownie dobrze odnosic do min morskich,
stawianych przez zrzut z samolotu.
Podobnie "brandkanister" to chyba nic innego, jak protoplasta pozniejszych bomb napalmowych.
Ja jeszcze wczoraj upewnilem sie, ze pamiec mnie nie zawodzi i skonfrontowalem ja z danymi
w Wikipedii.
Czesc tych danych (spec.) pomaga odgadnac, jak Niemcy mogli okreslac ilosci zrzucanych
bomb. Jezeli wiemy, ile maszyn bralo udzial w nalocie i jakiego byly typu, to reszta jest latwa
do obliczenia, chociaz to zawsze bedzie wynik przyblizony.
B-24 D, w wersji "bardzo duzego zasiegu - 1200 mil", mogl wziasc 1200 kg. bomb.
80% takiego ladunku stanowily bomby 250 kg. pluis kilka 500 kg. i bombki zapalajace.
Rachunek wzglednie dokladny, Niewypaly oczywiscie mogli dokladnie policzyc.
Tall Boy'e natomiast podrozowaly w warunkach klasy I-ej. Mialy do dyspozycji caly samolot,
i to jeszcze odpowiednio przerobiony do wymiarow pasazera.
@ ak
Prosze o poblazliwosc panie Andrzeju, ale juz znacznie za pozno na nowe nauki, wiec pozostane
przy niewypalach. Tak mi zreszta podpowiada slownik Stanislawskiego z 1962 r. Pozdr. - Bill
P.S. A w elektrowni #1 pozostal po styczniowym nalocie tylko jeden 100-metrowy komin.
Blizniak upadl na plac weglowy i splaszczyl sie w dwie warstwy. - B.
@ wszyscy zainrteresowani,
Korzystajac z faktu, ze lukasz zamiescil wszystkie trzy zdjecia z postyczniowego nalotu, chce
powtornie zwrocic uwage na fakt, ktory juz poruszalem w korespodencji, mi.in. z Yakiem.
Na zdjeciu pierwszym Pommernlager jest widoczny na tyle wyraznie, iz widac dokladnie, ze
gorna (polnocna) czaesc obozu jest prawie nienaruszona. Nie ma dolnej czesci, gdzie mieszkali
Wlosi i widac spore zniszczenia k/kantyny. A skad sie wziela reszta, zniszczona w grudniowym
nalocie ? Niemcy odbudowali ? Prawdopodobnie, ale dlaczego i tylko czesciowo.?
Czy sa na ten temat jakies wiadomosci ?
O ile pamietam, to Yak mial sie spytac p. Kozinskiego. W nawale pracy mogl zapomniec, a
mnie sie wydaje, ze to detal, ktory warto wyjasnic.
@ Domino,
Sorry, omal nie zapomnialem Twojego pytania. Otoz watpie, by to byla ta sama osoba.
Ten o ktorym pisze, to kolega, z ktorym wyjechalismy razem z Lodzi do Polic. Poprzednio Go
nie znalem. Byl starszy odemnie o rok, w Lodzi na tajnych kompletach doszedl tez do I-ej
licealnej, duzo czytal, ladnie spiewal i byl jedynakiem. Chyba troche rozpieszczanym, bo
w warunkach obozowych wogole sobie nie radzil.
Pozdrawiam wszystkich - Bill