Dziś ok 6:40 byłam świadkiem bardzo irytujacej sytuacji... Wczoraj ok 22 na spacerze z psami podbiegla do nas młoda suczka suczka widzialam ja wczesniej biegala sama, pozaczepiała troche moje psy
, wracajac do domu szła za nami, obserwowalam ja z okna co robi gdzie idzie a ona ciagle w przestrzeni ok 100 metrow od klatki błakała sie. dzis rano znow zobaczylam suczke byla zmar
znieta, oslabiona i nagle 2 klatki dalej wychodzi pani z dzieckiem suczka podbiegla do nich tak sie cieszyla ze skakala na metr, radosc nie do opisania byla a ta kobieta zaczela okladac suczke i k
rzyczec gdzies ty byla gdzie uciekasz!! jak to zobaczylam podeszłam i mowie ze jeszcze raz kopnie psa to jej oddam . a ta krowa do mnie "Co mnie to obchodzi , uciekla mi wczoraj i nie moglam jej znaleźć".Gdyby nie bylo przy mnie syna i jej dziecka bardziej dostadnie bym jej wytumaczyla jej błąd, ale odpowiedziałam tylko "ze suczka ciagle byla przy domu nie oddalila sie, i żeby jej maż raz zapomniał o niej i zamkna jej drzwi" . jej odpowiedz z usmiechem na ustach zaskoczyla mnie " ja nie mam meza" to na do_widzenia k
rzyknełam "nie dziwie sie".Co do suczki jej corka prosila zeby wziela ja do domu wiec matka zaprowadzila ją. teraz wiem czyj to pies i bede mogla zaaragowac a nie pozostawic psa cała noc na zimnie. (od_razu mowie ze nie bylo mozliwosci zebym suczke wzieła na noc do domu).Szczerze mowiac nie wiem skad tacy ludzie sie biora, mam nadzieje ze "ich " dzieci nie beda takie same.
Ort. Pozdrawiam - Kuba