@Ojcze Redaktorze
Wiedziałem, że jak lekko puknę - oddźwięk się pojawi czysty. No i się pojawił, wyjaśniając sprawę. A nie myśl Adasiu, żem nie pytał normalną droga. Pytałem, ale jako pewien anonim z anonimową pocztą. Nie dostałem odpowiedzi. No to postanowiłem popukać. Odpowiedź jest i o to chodzi. Sam wiesz, że liczy się otrzymanie informacji. Mam ją, metodą leciutkiej prowokacji. Ale mam. I OK. Pozdrowienia!
@sosna123
Nie wydziwiaj tak bardzo. Wszystko to, co tam piszą było już dawno temu trzepane na sesjach. Tylko widocznie Ciebie sesje nie obchodziły. Na sesjach również udzielono odpowiedzi. A nadto pisz Bracie prawdę. E. może i ma niezły domek. A Diakun - chałupka sprzed II wojny, na dokładkę będąca własnością jego siostry. Pojedź, zobacz. Obok Borgerów (ci od węgorzy), przy dworcu (WOP). Gdzie Ty widzisz pałac?
Do wszystkich:
Możliwe, że podobieństwo jest przypadkowe. Ja jednak wierzę mocno, że we współczesnej Polsce za darmo to można tylko dostać po buzi. Dlatego szukam źródeł. Ojciec Redaktor wyjaśnił. W porządku. Ktoś jednak musiał sfinansować najnowszą stronę. Jest pracochłonna (żmudne wklepywanie materiału), aczkolwiek mechanizm dość prosty. Niemniej robił ją fachowiec. Fachowców - ideowców już dzisiaj nie ma. Wymarli krótko po Rewolucji Październikowej.
Jedna możliwość to zapłata. Pytanie, kto płacił. Ale jeśli ktoś zapłacił - furda, wiadomo że za wszystkim stoi Jurek Kardziejonek, bo tylko on miał dostęp do reprodukowanych dokumentów.
Mnie, czego nie dostrzegliście, interesuje inne zagadnienie. Tropimy "przekręty" - no to tropmy. Ostatecznie to nie z jednostki gminnej pociągnięto milion - dwa miliony (SOSW nr 2) i przez 8 -10 lat nikt podciągania nie dostrzegł. Ja chcę być pewien, że powiat jest jak żona Cezara. Dlatego pytam się, czy zapłata za witrynę powiatową była rynkowa, czy może znacznie wyższa? Pytać mam prawo. Za sławną czy osławioną mapę turystyczną powiatu zapłacono coś chyba 120 tysięcy złotych. Jakieś 5 x tyle ile jest warta. Pewnie, nie mam wątpliwości, że zgodnie z prawem, wszystko na pewno jest świetnie uzasadnione i właściwie rozpisane. Ale jeśli zostaje "wolne" (wg cen rynkowych) jakieś 100 tysięcy, de facto nadpłacone, to pytanie zasadnicze: co się za tą nadpłatą kryje?
Zamieńcie się przez chwilę - Bracia i Siostry - w zawodowych dziennikarzy. Jest taka możliwość, że z pieniędzy publicznych opłacono niektóre witryny "anonimowe". Taki przekręt zrobił prawdopodobnie pewien naczelnik wydziału promocji (mężczyzna), który wg mnie wydrukował materiały wyborcze zawyżając nakład wydawanego przezeń pisma gminnego. Tak się składa, że poza wszelkimi zajęciami jestem zawodowym wydawcą i poligrafem. Dziedzinę znam do podszewki, wiem ile i co kosztuje.
Podobnie jest z witrynami. Jeśli zapłata za mapę (na pewno) i - być może - witrynę powiatową była rażąco wysoka - możemy mieć do czynienia z zamówieniem wiązanym. Możemy mówić o prawdopodobieństwie, absolutnych dowodów oczywiście nie ma. Ale istnieją prokuratorzy, którzy - jeśli chodzi o podejrzliwość - są gorsi od dziennikarzy.