Bo Polacy wolą martyrologię i wszystkie święta obchodzimy poważnie - wręcz śmiertelnie poważnie.
Bo wojna tak w ogóle smutna jest, jakbyś nie zauważył, i przerażająca, choć obrona zawsze potrzebna i konieczna. Taka jest właśnie w większości historia Polski – martyrologiczna. Martyrologia ofiar cywilnych, codzienny terror, wysiedlenia, wywózki, wojenna i powojenna tułaczka, okupacja niemiecka i sowiecka raczej nie nadają się do wesołego komiksu.
Nie chcę besztać chwalebnego tematu Wizny z Waszą brudną polityką
To "brudna"polityka decyduje, dlaczego niektórzy bohaterowie, pomimo ich niewątpliwych zasług, nikną w panteonie historii (tak było do niedawna z rot. Pileckim), a z innych czyni się „na siłę” bohaterów (mjr Sucharski). Poczytaj o zapomnianych polskich dowódcach, którzy w PRLu nie zasłużyli sobie na pamięć ani spiżem, ani piórem. Byli także tacy, którzy w czasie polskiego września porzucali swoich żołnierzy i dowództwo, a w tym świetle kpt. Władysław Raginis jest bohaterem.
Można oczywiście umniejszać rangę Wizny jak jeden z historyków (na łamach wyborczej), który w oparciu o dane niemieckie „weryfikuje” ilość żołnierzy po stronie polskiej i niemieckiej, nie ma to jednak dla dramatyzmu i bohaterstwa tej bitwy, moim zdaniem, żadnego znaczenia.