Przypomina mi się historia kolesia, który kiedyś tam miał lakiernię na Golisza. Siedzimy sobie w tym warsztacie, a tu wpada spocony sprzedawca z Daewoo i płacze, że dzisiaj Espero przyjechało dla klienta, ktoś tam zahaczył o płot przy parkowaniu, a jutro auto ma być gotowe do odbioru. Była gdzieś godz. 15, koleś załatwił lakier, zabrał się do roboty i o 23 Daewoo było jak nowe. Pewnie właściciel nigdy się nie dowiedział, że miał pryskany błotnik w nowym aucie...