Racja. Żadnych kurczaków z ulicy!
Połowę z nich się wywala bo są po prostu nie dopieczone a dlaczego?
Bo pieką je na czas, na oko...
Robią po prostu lipę i wciskają ludziom kit, który może być zarażony np. salmonellą lub innym dziadostwem.
No i niestety zjadając takiego niedopieczonego ptaka możemy mieć poważny problem.
W małych budkach nie sprawdzają temperatury kury. Sprzedają ją kiedy ładnie wygląda i tyle.
Kurczak odpowiedni do sprzedaży jest wtedy gdy w swym najgrubszym miejscu (pierś) ma temperaturę min. 80 stopni.
Jeżeli jest ściągnięty z rusztu przed sprzedażą to musi leżeć na ciepłym stole o temp min. 60 stopni.
to gwarantuje, że bakterie giną i dostajemy zdrowe, upieczone mięso, które nie krwawi na talerzu.
Dodam jeszcze, że kiedyś pracowałam w jednym z polickich "kurczaków" żeby dorobić na wakacje.
Warunki masakra!!!
Nie myte a tylko obsypane przyprawami kurki leciały wprost na rożen.
No a wszyscy wiemy jak wygląda kupiony w sklepie kurczak.
Czy ktoś odważyłby się wrzucić to do garnka nie myjąc tego?
Wątpię.
Także krótko mówiąc nie polecam polickich kurczaków.