Nie ma warsztatu który nie naciąga czy nie oszukuję
no właśnie, człowiek przyjeżdża do warsztatu po auto i oddają ci go z uśmiechem informując grzecznie, że autko zrobione stoi już na zewnątrz, a do zapłaty jest tyle to i tyle. a co naprawili? to wszystko jest na rozpisce, którą ci dają. plus to o czym informowali cię przez telefon, że po rozebraniu okazało się, że padło jeszcze coś. czyli wstępna wycena do kosza. ostateczna to wstępna razy dwa.
jednym słowem musisz ufać, a jakie masz wyjście? żeby chociaż pokazali stare zepsute elementy, które wymagały wymiany. no nic. płacisz i ufasz. naciągnęli czy nie? może byli solidni? kto tam wie!?