Problem jest pozorny i w gruncie rzeczy sztuczny.
Nie nazwałabym pogrzebu świeckiego "problemem", to raczej "nowy trend" w chowaniu zmarłych (przepraszam za określenie, nie mam zamiaru nikogo urazić).
Dotyczy osób niewierzących. Wierzący - obojętnego wyznania - zawsze będą chcieli mieć swojego duchownego w trakcie "ostatniego pożegnania".
Prowadzenie pogrzebu przez mistrza ceremonii pogrzebów świeckich nie wyklucza obecności księdza, a Ci są co raz bardziej otwarci.
Niewierzący mogą wybierać. Pomiędzy "mistrzami ceremonii", do których w braku laku zalicza się również ksiądz. Wolno im, acz wykorzystywanie księdza zredukowanego do roli "mistrza ceremonii" zdaje się być nieco niegodziwe.
Więc po raz kolejny powtarzam, że w pogrzebie może uczestniczyć ksiądz, ale cały pogrzeb nie musi przebiegać wedle utartych schematów.
Z punktu widzenia osób wierzących (katolików) sama ceremonia pogrzebu na mniejsze znaczenie. Istotna jest tylko Msza św. odprawiona w intencji zmarłego. Wedle doktryny wiary jedynie ona może mu pomóc. A pogrzeb wyznaniowy to tylko konsekwentny dodatek do owej Liturgii.
To wcale nie znaczy, że nie można się postarać by i sama ceremonia pogrzebu była piękna i kojarzyła się z osobą, która właśnie jest chowana.
Każdy ma prawo do swoich poglądów, proszę jednak nie zestawiać sensu obrzędów wyznaniowych z ceremonią laicką. Tego w żaden sposób porównać się nie da. "Zafrina" najwyraźniej postrzega Kościół jako usługodawcę-oferenta form obrzędowych. Wolno jej tak patrzeć, ale jest w błędzie. Dla osób niewierzących, do których najwyraźniej zalicza się inicjatorka dyskusji, odpowiednie są formy laickie, po co zakradać się do wnętrza struktur wyznaniowych? Mówmy więc o laickim pogrzebie i o doskonałości takich lub innych mistrzów ceremonii. A kościelne pogrzeby pozostawmy wyznawcom danej religii. Wtedy nie będzie nieporozumień.
Proszę, nie wypowiadaj się na temat mojej wiary, bo mało o mnie wiesz. Jestem osobą wierzącą. Zapoczątkowałam ten temat, bo jestem otwarta na wszelkie nowości, a sama dyskusja służy tylko poznaniu zdania innych. Nie zamierzam podważać kompetencji księży ani promować "mistrzów". Temat, jak każdy inny - poruszenie go wcale nie było formą "zaczepki", jak Pan to odebrał (swoją drogą spodziewałam się takiej reakcji kilku forumowiczów m.in. Pana).