Mój Drogi, acz biedny Wojtku! Musisz być bardzo młody, skoro demonizujesz. Ja, jako pełnomocnik ds. zabytków jestem master NIKT. Facet, którego możliwości z łaski Pana Burmistrza ograniczają się do interwencji w podjętej profesji. Przyznaję, że Pan Burmistrz jest słowny i konsekwentny, w zakresie nadanych mi uprawnień - szanuje owe uprawnienia. Jeżeli jest jakiś problem związany z pełnioną przeze mnie funkcją - Pan Burmistrz i wszystkie profilowe wydziały UM pomocy nie odmawiają. Ja również nie nadużywam nadanych mi kompetencji i wszystko dzieje się "summa cum laude", czyli "z najwyższą pochwałą". Mówimy jednak o marginaliach, to nie są istotne sprawy w codziennym życiu gminy. Oczywiście ja wiem, Pan Burmistrz pewnie również, że po naszych czasach zostaną tylko te dzisiaj marginalne działania. Przyszłe pokolenia zainteresują dociekania (i ustalenia) historyczne, widzenie Polic w kontekście czasu i świadomości, dawne odkrycia itd. Nikogo nie zainteresuje teatr polityczny, występy efemeryd-radnych, jałowe kłótnie i spory. W tym sensie ja i Burmistrz mamy wspólne osiągnięcia. Obaj przejdziemy do Historii i będą nas wspominać oraz się na nas powoływać. Czy jednocześnie ktoś wspomni radną Korczyc lub awanturniczego Kardziejonka, co chce zostać burmistrzem? Bardzo wątpliwe. Co jakieś lokalne spory będą obchodziły badacza za lat np. 50., gdy ja (i moi współcześni) będę gryzł ziemię? Zostaje tylko wartość. Z Burmistrzem Władysławem dobrze się rozumiemy.
Nie przekażemy - szczególnie "młodym wilkom" - istoty pewnych punktów stycznych, wynikających z podobnych wyborów i doświadczeń. Mamy na koncie ich dość, aby obopólne stanowiska brać pod uwagę. Wam, Drodzy Adwersarze, wydaje się, że to są "wpływy". Nieprawda. To jest umiejętność brania cudzych stanowisk pod uwagę. Nabywa się ją z wiekiem. Nic na to nie można poradzić. Trzeba ów wiek osiągnąć. To takie obiektywne przesłanie.
Piszesz Wojtku, sugerując rzeczy nie istniejące, że Burmistrz jest zależny od swego Pełnomocnika. Brednia. W niczym, naprawdę w niczym zależny nie jest. Zależny jestem - jeśli już - ja. Ale istnieje pewna prywatna realizacja, pozwalająca na współpracę. Na zasadach dobrowolnej lojalności. Dogadaliśmy się i nie będziemy się zdradzać. Tyle wzajemnych zależności. W praktyce oznacza to, że mogę do Pana Burmistrza zadzwonić w dowolnej porze. I vice versa. Obaj odbierzemy telefony. Choćby jeden z nas był w Pasewalk lub na Ukrainie. To żaden ewenement.
I wreszcie słowo na koniec. Uważam Władysława Diakuna za najlepszego kandydata na burmistrza w nadchodzących wyborach. Argumentów mam wiele, bo długo nad kwestią myślałem. Nie ma w tej refleksji żadnej prywaty, jest wielostronne przemyślenie. Byłbym rad, gdyby moi Respondenci również ten temat przemyśleli. Pozdrawiam Czytających!