A teraz ciekawostka dla tych, którzy zastanawiają się, gdzie znajdują się papierzyska z Hydrierwerke. Otóż...
...gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że po 1000-letniej Rzeszy nie zostanie kamień na kamieniu, dyrektor Hydrierwerke ucieka w zachodnim kierunku z... sześcioma drewnianymi skrzyniami zawierającymi dokumentację techniczną. Zostaje zatrzymany przez aliantów, kiedy próbuje przekroczyć Łabę. Podczas przesłuchań nie wyrażał chęci współpracy i wykazywał się - jak to ujęto w raporcie - zadziwiająco małą wiedzą na temat szczegółów procesów technologicznych. Przechwycona dokumentacja poddana została selekcji i jej wartościowszą część posłano do Londynu. A dyrektora fabryki wypuszczono do domu.
Wiadomo jest, że Związek Radziecki uruchomił produkcję benzyny syntetycznej w oparciu o zdobyczne linie technologiczne z fabryk w Oświęcimiu i Kędzierzynie-Koźlu. Police były jedynie miejscem pozyskania złomu, najprawdopodobniej właśnie z braku dokumentacji.
OK, wracam do lektury...
A, wrócę jeszcze do tematu akcjonariatu, bo warto przypominać jego amerykański wątek, obecny także w historii polickiej fabryki. Współudziałowcem Hydrierwerke było... Deutsche-Amerikanische Petroleum A.G. A i sam dyrektor Hydrierwerke spędził ładnych parę lat przed wojną jako konsultant w jednej z korporacji paliwowych.