"Pamiętajmy o ponad pięciu tysiącach cywili – mężczyznach, kobietach i dzieciach – zamordowanych przez ludzi, którzy dziś są fetowani w ramach pojemnego pojęcia „żołnierze wyklęci”.
Skąd informacja, że akurat 5 tysięcy? A ile ofiar na sumieniu ma władza komunistyczna, zwłaszcza z okresu stalinowskiego? Nie neguje oczywiście, że do przestępstw czy nawet zbrodni nie dochodziło. Bo takie niestety miały miejsce. Potwierdził to nawet IPN ("Bury" na Podlasiu).
Komuniści tworzyli bandy podszywające się pod wyklętych, które miały za cel zniechęcać ludność do wspierania partyzantki
Owszem. Ponadto oddziały często traciły dowództwo lub były rozbijane, co wraz z coraz bardziej beznadziejną sytuacją i brakiem nadziei na zmianę sytuacji politycznej, mogło je sprowadzać na złą drogę. Ponadto brakowało centralnego kierownictwa jak w okresie Polskiego Państwa Podziemnego.
To były akcje odwetowe za mordowanie Polaków przez UPA.
Większość akcji odwetowych miała miejsce akurat jeszcze w czasie okupacji, czyli w latach 1943-1944. Oczywiście żadna zbrodnia nie usprawiedliwia nowej zbrodni w imię odwetu. Pamiętajmy jednak, że trwała wojna, nie było też możliwości dochodzenia sprawiedliwości czy też ukarania winnych w inny sposób.
Faktem jest, że tworzy się trochę uproszczony i idealistyczny obraz powojennego podziemia, zapominając nieco lub poświęcając mniej miejsca innym walczącym w okresie II wojny światowej (szczególnie "ludowemu" Wojsku Polskiemu) czy chociażby armii z 1920 r. Nikt inny chyba (może poza powstańcami warszawskimi) nie jest też tak jak żołnierze wyklęci obecny w popkulturze (koszulki i inne gadżety, filmy, muzyka). Obchodząc taki dzień jak 1 marca, trzeba przede wszystkim pamiętać o osobach, które nie mają na sumieniu żadnych zbrodni (a jest takich bardzo wiele) i stały się ofiarami nowego ustroju. Brakuje też chyba rzetelnych, naukowych opracowań nt. żołnierzy wyklętych. Mamy albo propagandę z czasów PRL o reakcyjnym podziemiu, albo współczesne uproszczenia.