Dziwię się, że przedstawiciele Gryfa nie podjęli się odpowiedzi na ten zarzut, bo w moim odczuciu to oni zostali wplątani w ten konflikt. To znaczy - odpowiedzieli na prośbę by pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji - podjęli rękawice. Ceną za to jest teraz oszczerstwo, że kierują protestem
A fe, MrW. Jak będziesz dalej tak łgał, to ktoś Cię w końcu może nazwać kłamczuszkiem.
Rozczuliłeś mnie tą bajeczką o biednym Gryfie wplątanym w konflikt. To zapewne krasnoludki pisały wnioski do burmistrza o przejęcie szkoły, krasnoludki próbowały naciskać na kuratorium, żeby jego przedstawiciele poparli gryfową kandydatkę na dyrektora. I tak dalej. Wszystko krasnoludki. Takie w zielonych kubraczkach.
Jesteście czytelni jak abecadło. We wrześniu 2013 było wiadomo, że była dyrektorka wystartuje w wyborach. Że „obywatelski protest” to komitet poparcia, a strona na fejsie to tablica wyborcza, tylko jeszcze trzeba przez rok poudawać zatroskanie Białą. Nawet za cenę ośmieszania się skargami do kuratorium na to, że ktoś się spóźnił na jedną lekcję plastyki - podczas gdy rok bez lekcji chemii po niemieckiej stronie jakoś skarżącemu nie wadził.
Tylko że Gryf się przeliczył. Miał nadzieję, że uda się utrzymać „społeczne oburzenie” aż do wyborów. A tu już po kilku tygodniach było widać jak na dłoni, że większość rodziców i nauczycieli chce tylko normalnej szkoły z dowolnym dyrektorem, a awantura jest sztucznie napędzana przez polityków i firemki dojące już wcześniej szkolną kasę. Bo przecież następne tysie można dostać za logo hali, internatu, pływalni, można za projekty stron dla każdej klasy. Tylko do tego potrzebny jest odpowiedni dyrektor. Niekoniecznie ten stary. Ważne, żeby z tego samego układu.
Na pewno zaangażowanie w Białą da Gryfowi jakieś głosy w wyborach. Oby nie wystarczyło ich do przejęcia kontroli nad szkołą. Bo jeśli wystarczy, to współczuję nauczycielom, którzy postawili etykę zawodową wyżej niż parę złotych czy euro. Skoro tylko w celu pokazania błędu niedoświadczonej wicedyrektorki zwolennicy Beaty Golisowicz byli gotowi dopuścić do tego, żeby kilkoro uczniów z przyczyn formalnych nie ukończyło gimnazjum, to strach pomyśleć, do czego są zdolni z zemsty czy dla zleceń na kwoty wyższe niż kilka tysięcy.
Mnie na szczęście już to nie dotyczy. Mojemu dziecku nikt nie będzie obniżał ocen za to, że nie ma koszulki z napisem „Beata naszym dyrektorem”, nie będzie obrabiał mi tyłka po niemieckiej stronie i nastawiał tamtejszych nauczycieli przeciwko mnie. Chociaż właściwie to nastawiać i obrabiać może do woli...