Ja mieszkam na ostatnim piętrze w mieszkaniu szczytowym. Na rozliczeniu jest współczynnik usytuowania, który mnożymy przez jednostki i u mnie jest on mniejszy niż u sąsiada np. z 3 piętra bo zimniejsze mieszkanie, na ogrzanie którego trzeba zużyć więcej ciepła, więc żebym nie był stratny to mam mniejszy, ale...jest jeszcze współczynnik korekcyjny im większe grzejniki tym jest on wyższy. Na ostatnim piętrze są istne harmonie, żeby mogły wydolić a u sąsiada niżej tylko kilka żeberek. U mnie ten drugi współczynnik jest o wiele wyższy w stosunku do sąsiada, o wiele większy niż różnica w naszych współczynnikach usytuowania więc jestem stratny i za tą samą ilość jednostek, co sąsiad zapłacę większą kwotę. Więc gdzie tu sprawiedliwość? A wodę z PECU ja i on dostajemy przecież w tej samej cenie!!! Pomijam fakt, że rury pionu grzewczego u niego mają średnicę dwukrotnie większą niż u mnie więc nie musi nawet włączać grzejnika, gdyż ta rura spełnia już sama w sobie taką funkcję. Moją rurą to ja sobie mogę jedynie końcówki palców ogrzać...Ażeby przejść na ryczałt to zgodę musi wyrazić ponad 50 % lokali podłączonych do danej rozdzielni ciepła. Wtedy mamy też inną cenę, nie taki kosmos jak przy przejściu indywidualnym, gdyż w grupowej sytuacji SM ma obowiązek przyjąć najmniejszą i największą stawkę w gminie a z nich wyciągnąć średnią. Znam przypadki, gdy spółdzielnia zażądała np 6 zł za m/k lokalu udając, że nic nie wiedzą o obowiązku uśredniania a po wytknięciu im tego zeszli na 3,2 zł, co jest już kwotą zadowalającą. Problem tylko w tym, że takich jak ja na ostatnich piętrach jest znacznie mniej niż tych na środkowych i dolnych kondygnacjach, którzy ze względu na konstrukcję pionów nie włączają grzejników i mają zwroty więc siłą rzeczy nie chcą słyszeć o ryczałcie. Jedyne moim zdaniem rozsądne rozwiązanie to skrzyknąć wszystkich niezadowolonych i spróbować przejść grupowo albo w kolejnych latach płakać i płacić. W SM Odra odbyły się już takie udane próby. Średnio w skali roku wyszło mieszkańcom w zaliczce około 300 zł drożej ale grzali ile chcieli a w tym roku dostali po 200 zł zwrotu więc wyszli tak jak przy podzielnikach bez ryzyka dopłaty. A i spółdzielnia zaoszczędziła na wydawaniu funduszu remontowego na remont zagrzybionych mieszkań na skutek siedzenia w futrach i nie ogrzewania ich, gdyż morsy, jak się dowiedziały, że płacą stałą stawkę bez względu na to czy grzeją czy nie to też pootwierały grzejniki z pożytkiem dla wszystkich.
P.S. Odnośnie oszczędzaczy z dolnych kondygnacji to nie uogólniam. Piszę tylko na przykładzie mojego bloku...