Kubo, na konklawe polityka i kalkulacja będzie rządziła moim skromnym zdaniem...
To ja inaczej to oceniam, bo uważam, że na pierwszym miejscu będzie dobro Kościoła, a kwestie polityczne zejdą na daleki plan
. Ja za wszelką cenę staram się unikać typowania, kim powinien być następca Benedykta - mam za małą wiedzę, która pozwoliłaby dokonać jakiejkolwiek oceny.
Potrzeba charyzmatycznego przywodcy Bożej owczarni, który uporządkuje bałagan i niegodziwości wkoło siebie i sprawi, że ludzie, zwłaszcza młodzi powrócą do kościołów.
Charyzmatyczność może objawiać się na różne sposoby - nie tylko w formie ogólnie pojętej "medialności"
. Benedykt wybrał inną niż Jan Paweł II drogę walki z kryzysem religijności w Europie (wg mnie nie ma u nas kryzysu wiary, ale właśnie religijności) i myślę, że obie drogi były skuteczne, bo dno kryzysu jest już chyba za nami - przynajmniej tak wynika z moich obserwacji.
Co do mobilności Papieży, to ona była jak najbardziej potrzebna i wygodnictwo przemawiało za nimi, a nie naśladownctwo św. Piotra.
W tej kwestii mam znowu inną ocenę -uważam, że wyjście Jana Pawla II i Benedykta XVI poza Spiżową Bramę nie sprowadzało się do zerwania z wielowiekowym, jak to określiłeś, "wygodnictwem" - to po prostu był wymóg czasów na które przypadły te pontyfikaty. Jak będzie w przyszłości? Zobaczymy
.