Wiecie, że z Trzebieży pochodzi Pani Jadwiga Szoszler Wilejto? Wicemistrzyni świata, olimpijka i swego czasu prezes Polskiego związku łuczniczego? Taka ciekawostka.
TrzebieżCITY, zgadza się.
Tu na zdjęciu-na dole z prawej. U góry z prawej Czesław Towpycha, długoletni zawodnik, trener i prezes trzebieskiego klubu łuczniczego.
A tu trzebieski "Robin Hood" - Dionizy Michaczyk, założyciel klubu.
I jego drużyna.
Z historii klubu
Jednym z czołowych piłkarzy klubu był Dionizy Michalczyk, który po poważnej kontuzji nogi musiał zrezygnować z kariery piłkarskiej. Nowatorskim pomysłem kontynuowania sportu z jego strony było zajęcie się łucznictwem. Własnoręcznie ze słomy plótł zgodnie z wymogami słomiankę na której wymalował tarczę. Sam również wykonywał strzały do łuku używając min. pociski karabinowe na groty i pióra kogucie na sterowniki do strzał. Przez kolegów został ochrzczony " Robin Hoodem". Plonem jego wytrwałej pracy i treningu było zajęcie II miejsca w zawodach łuczniczych w Szczecinie na Wojewódzkiej Spartakiadzie. Taki sam sukces osiągnął na zimowej Spartakiadzie w Przemyślu. W ten sposób rozpoczęło się zawiązanie sekcji łuczniczej, która wkrótce liczyła ponad 40 członków.W 1956 r. na Mistrzostwach Polski weszło aż 3 członków sekcji z LZS "Rybak" do reprezentacji .W tym czasie była to jedyna sekcja łucznicza w całym województwie. Założycielem i trenerem sekcji był Dionizy Michalczyk. Już w 1956 roku w składzie : Jarząbek, Towpycha i Szerszeń wywalczyli drużynowo mistrzostwo Polski Juniorów, a w 1958 roku wicemistrzostwo. W kadrze narodowej strzelali: Dionizy Michalczyk, Antoni Dobosz, Marian Jarząbek oraz juniorki: Teresa Woźniak, Danuta Peplak, które też były członkiniami kadry narodowej. Po wybudowaniu strzelnicy odbywały się liczne zawody nawet ogólnopolskie w których prym wiedli lokalni zawodnicy.
Naciągi od 20 do 50 kg
Ja, jak dobrze pamiętam, miałem 16-20kg (pierwszy drewniany). A 50 kg, to nie mam pojęcia kto by miał taki naciąg.