Zgodnie z obowiązującym prawem, nie ma możliwości zablokowania zmiany nazwy. Jeśli władze samorządu jeszcze nie zmieniły nazw, które zgodnie z ustawą dekomunizacyjną podlegały zmianie, wojewoda może wydać zarządzenie zastępcze nadające danej ulicy nazwę. Zgodnie z nowelizacją z grudnia 2017 r., ponowna zmiana nazwy nadanej w trybie zarządzenia zastępczego będzie możliwa jedynie pod warunkiem uzyskania przez jednostkę samorządu terytorialnego zgody IPN oraz właściwego wojewody. Z jednej strony bez sensu, bo przecież IPN nie jest organem samorządu ani nawet administracji, a kwestie nazewnictwa ulic leżą w gestii samorządu. Z drugiej, ma to zapobiec zabawom w kotka i myszkę, o których pisze się chociażby tutaj. Osobiście uważam, że nazwa ulicy WOP nie powinna być zmieniana (co innego ostałe jeszcze tu i ówdzie ulice np. Świerczewskiego), ale czy jest też sens aż tak się zabijać o nazwę ulicy?
należy odwołać się do sądu (tyle razy ile jest to możliwe), jeśli wynik będzie negatywny - zabawa od nowa. Radni się nie zgadzają, ustalają nazwę WOP, wojewoda kwestionuje, radni się odwołują do sądu itd.
A jaki to ma sens? Zwykłe pieniactwo. Naprawdę są poważniejsze sprawy. Mieszkańcy mają prawo wyrazić swój sprzeciw, który w tym przypadku nic nie zmieni, i tyle.
należy głosować tak, by ktoś inny objął stery w kraju.
Przypominam, że ustawę dekomunizacyjną przyjął CAŁY sejm - 438 posłów było za, 1 osoba się wstrzymała. Ustawę poparły więc wszystkie partie będące obecnie w sejmie (oczywiście SLD zapewne byłby przeciw, ale ich w sejmie nie ma). A naprawdę są poważniejsze sprawy w kraju niż zmienianie nazw ulic, które oczywiście może się komuś nie podobać.