Można próbować. Właściwa droga: radni zmieniają decyzję wojewody (radnym przysługuje prawo nazywania ulic), wojewoda oczywiście nie uznaje uchwały, należy odwołać się do sądu (tyle razy ile jest to możliwe), jeśli wynik będzie negatywny - zabawa od nowa. Radni się nie zgadzają, ustalają nazwę WOP, wojewoda kwestionuje, radni się odwołują do sądu itd. I tak aż do wyborów, w których, niezależnie od tego, co będzie twierdził ten, czy inny proboszcz, należy głosować tak, by ktoś inny objął stery w kraju. Jeśli tak się stanie - problem zniknie samoistnie. Proste? Proste. Ale trzeba zdecydowanej postawy. Mieszkańców i radnych. Czy to możliwe? Tego akurat nie wiem.