A ja miałam taką scenkę rodzajową pod blokiem, którą obserwowałam z okna, kiedy leżał jeszcze śnieg i ciężko było nawet przejść chodnikiem, bo nie nadążano odśnieżać, jak pewna pańcia ze swoim pupilem, dodam, że o zmroku, ale centralnie oświetlona latarnią, stanęła w jedynym miejscu, jakim można było w miarę przejść i cierpliwie czekała aż załatwi on swoją potrzebę, po czym jakby nigdy nic rozejrzała się i spokojnym krokiem udała się, jak sądzę w okolice swojego domu, bo tam pewnie jej piesiu się nie może załatwić, bo sama mogłaby "nie daj Bóg" w to coś wdepnąć swoją szlachetną stópką. A tak: piesiu zadowolony, pańcia jeszcze bardziej, a jakieś dziecko może sobie wdepnie, ale to nic, to nie jej zmartwienie. Obserwowałam to z nadzieją, że ma ona w kieszonce jakiś pakunek na tę niespodziankę, jednak niestety myliłam się i żałowałam, że sama do niej nie wyszłam, bo po Straż nie było po co dzwonić, gdyż zanim by się pojawili "ułani", to byłoby "po ptokach". Cóż udało mi się jedynie zapamiętać właścicielkę psiaka, nawet wiem, że często przechodzi moją ulicą i jak tylko trafi się okazja, mam nadzieję zrobić jej trochę wstydu przy ludziach :devil: