O ile wiem, to budynek, w którym mieści się "Biedronka", należy do prywatnego właściciela. W sumie nieważne, z kim chciałaby rozmawiać osoba, której nie podobają się nocne hałasy: z administratorem, właścicielem budynku, kierownikiem sklepu czy od razu z policją. Ważne, by to załatwić i wyegzekwować swoje prawo. Uważam jednak, że wezwanie policji (po wcześniejszej rozmowie z kierownictwem lub administratorem) daje prawo do dalszych kroków mieszkańcowi, zostawia ślad w dokumentach i powoduje ukaranie, co czasem jest również dotkliwe dla sklepu. Mieszkaniec nie musi zachować całej drogi służbowej (kierownik, administrator, właściciel budynku), by wezwać policję. Jednak rozmawiając np. z kierownikiem pokazuje, że ma dobrą wolę załatwienia problemu polubownie, bez udziału ostatecznego organu jakim jest policja, a potem ewentualnie sąd.