
(fot. Ringier Axel Springer Media AG, mat. pras.)
Donald Tusk otrzymał 50 tys. franków szwajcarskich, a jego sukces na uroczystej kolacji fetowali razem z nim prominentni przedstawiciele europejskich struktur m.in. Gerhard Schroeder oraz Martin Schulz, który w ostatnim czasie wsławił się licznymi, bezpardonowymi atakami na Polskę. 
 - Kiedy niemiecki koncern medialny, który ma znaczące biznesy w Polsce daje 50.000 franków szwajcarskich urzędującemu premierowi Polski, to nie chodzi tutaj o kulturę. 
Post Merge: Kwietnia 27, 2016, 16:31:34 
Władysław Bartoszewski swoją nieprzemyślaną,  nieodpowiedzialną wypowiedzią dla niemieckiego pisma “Die Welt”  zdeprecjonował Polaków, którzy w czasie okupacji zdali egzamin z  narodowej solidarności.
Władysław Bartoszewski stwierdził, że bardziej bał się  polskich sąsiadów niż Niemców, a przecież los Polaków został przesądzony  w rozkazie uruchamiającym niemiecką akcję AB (Ausserordentliche Befriedungsaktion), w wyniku której w 1940 r. wymordowano lub zesłano do obozów koncentracyjnych setki tysięcy Polaków, w tym także jego – do KL  Auschwitz. Został aresztowany 19 września 1940 roku. Wyprowadzono go z  posesji przy ul. Słowackiego 35/43 na Żoliborzu. W tej samej akcji aresztowano w Warszawie i wywieziono do Auschwitz 2 tys. mężczyzn. Wspomina Bartoszewski (
szkoda, że nie w wywiadzie dla “Die Welt”): “Z domu, w którym mieszkałem w Warszawie, wywieziono do KL Auschwitz czternastu mężczyzn. Z tych czternastu zmarło jedenastu. Z jednego domu…”. Więc jeśli byli oni z tego samego domu, w którym mieszkał Bartoszewski, to byli to jego sąsiedzi. I jak on stali się ofiarami. Nie mogli być donosicielami, których należało się bać.
I jeszcze jedna drażliwa kwestia z cytowanej na  wstępie wypowiedzi Władysława Bartoszewskiego. Zawiera się w niej jakaś  mimowolna pochwała dla niemieckiego porządku i hitlerowskiej  “przewidywalności”, która polegała jego zdaniem na tym, że aresztowanie  następowało tylko na rozkaz. “
Jeżeli funkcjonariusz zobaczył mnie na  ulicy i nie było polecenia aresztowania, nie miałem się czego bać”.  Brzmi to bardzo dziwacznie, jak i to, że hitlerowców nazywa  “
funkcjonariuszami”. Przecież można było być aresztowanym na ulicy ni  stąd ni zowąd, napotkawszy niemiecki patrol. Albo w czasie łapanki;  ofiarami byli wówczas przypadkowi przechodnie. Pani Maria Konopka-Klein w  czasie okupacji chodziła do szkoły Sióstr Zmartwychwstanek przy ul. Krasińskiego. I był taki zwyczaj, że siostry dzwoniły do rodziców uczennic, żeby powiadomić, że dziecko bezpiecznie dotarło do szkoły. Było to robione z obawy właśnie przed łapankami. Zaś okupacyjny czarny chleb, na który mieli patrzeć z zawiścią w oczach sąsiedzi Bartoszewskiego, był – podobnie jak inne towary – na kartki. A jeśli ktoś niósł coś lepszego, np. bułki, musiał to kupić chyba na czarnym rynku.
Władysław Bartoszewski otrzymał wiele nagród i wyróżnień z  całego świata. Ale jedno z tych wyróżnień zwraca szczególną uwagę,  zwłaszcza w kontekście jego szokujących wypowiedzi. Jest to 
złoty medal Towarzystwa im. Gustawa Stresemanna przyznany mu w Moguncji w 1996 r. jako ministrowi spraw zagranicznych. Gustaw Stresemann kształtował politykę zagraniczną Niemiec w latach 1923-1929. Był też ministrem spraw zagranicznych.
 Nigdy nie pogodził się z klęską swego kraju w czasie pierwszej wojny światowej i dążył do rewizji wschodniej granicy Niemiec. Jego celem było m.in. odzyskanie dla Niemiec Gdańska, utworzenie “polskiego korytarza” i zmiana granicy Polski na Górnym Śląsku na rzecz Niemiec. Był nieprzejednanym wrogiem Polski i Polaków.Jednak panu bartoszewskiemu nie przeszkadzało to i godnie wypiął pierś po niemiecki order.