Notice: Undefined index: tapatalk_body_hook in /home/klient.dhosting.pl/wipmedia2/forum/Sources/Load.php(2501) : eval()'d code on line 199
  • Strona główna
  • Szukaj
    •  
  • Zaloguj się
    • Nazwa użytkownika: Hasło:
      Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Pokaż wątki - Wojciech Jaruz

Strony: [1]
1
Książka skarg i zażaleń / Prośba o wątki o Z.CH.POLICE
« dnia: Grudnia 15, 2018, 02:33:04  »
Coś mi mówi, że wątek Z.CH.POLICE to jakiś śmietnik - buty, kominy, podwyżki i bony, chodniki i napisy.
Wszystko w jednym.
Może udałoby się nam tak wspólnie to uporządkować?
Coś jak podforum - osobne tematy.
Może moderator coś wymyśli?
No, bo jak we wtorek poruszę sprawę to jak zaglądnę w sobotę muszę czytać o trzewikach.
No może uda się podzielić na tematy - mi byłoby łatwiej się poruszać, choć ja się nie poruszam w ogóle, bo bałagan, a chciałbym.


2
Trudne tematy / Drogi rowerowe - progi, krawężniki i klawisze.
« dnia: Listopada 26, 2018, 19:57:44  »

Wiem,że drogi rowerowe były.
Wątek spadnie jak ten nasz wybraniec to załatwi, a większa szansa, że przeczyta.
Droga rowerowa, ładna i taka czerwona, gładka jak dywan Gierka, ale dywan się kończy i jest p........y krawężnik.
Ja wiem, że droga rowerowa i rower duże koła, ale tam też jeżdżą na rolkach, hulajnogach, deskach i dzieci na rowerkach.
Ja to mam takie marzenie, żeby tego naszego Gierka postawić na hulajnogę i puścić z lekkiej górki tak od stadionu do szpitala.
Kierunek ważny, bo szpital będzie bliżej. Łeb rozwali sobie przy pierwszym krawężniku, a kinol zamieni się w rabarbar.
Przecież nawet rowerem to d..a boli i dętka przebita.
A najlepsze są te granitowe wyostrzone na Bankowej, też przy parkingach - strach samochodem parkować - sprzedawcy opon chyba je ufundowali.
No ktoś to odbiera, to nie wie, że każdy próg to kłopot.
To takie trudne, żeby w umowie zaznaczyć, że szlifierką na 30 stopni ściąć, wyrównać? Tylko bez polerowania. A szczelinę jak jest to czymś wypełnić. Tak żeby równo było.
To u nas nie można fajnie zrobić?
Niby coś ten nasz Gierek zrobi, ale zawsze pod górkę.
Zrobi. Zrobi to wyjmie z kieszeni, kupi, postawi i przyklepie, a on nie wyjął, nie kupił i nie przyklepał, a chwali się, że zrobił i wstęga i telewizja.
Następne.
Nowa droga rowerowa do Jasienicy. Oczywiście część z kostek i oczywiście klawiszują.
To nikt od Gierka nie wie, że każdy jadąc po klawiszach traci energię na podnoszenie i opuszczanie tych betonowych klocków?
No, bo jadąc one się ruszają, a skąd mają energię by się ruszać - oczywiście z moich nóg.
Każda nierówność to brak komfortu i utrata energii - bo coś mnie podrzuca podczas jazdy. No co i skąd ma siłę moje 100kg i rower podrzucić? (najlepsza w tym jest Rurowa )
Ktoś to odebrał? Gierek wstęgę już przeciął? Się pochwalił przed wyborami, że zrobił?
Pozostała część - asfalt. To pochwalić, szkoda, że nie taki tłusty i gładki.
Najlepsza jest taka gdy na wierzchu jest ta wyciśnięta tłusta smoła i wtedy kółek nie słychać i się wydaje, że zawsze jest z górki.
Może ten bardziej tłusty asfalt nie nie jest droższy.
Trzeba tego naszego Gierka przesadzić z Vectry na rolki, deskę, rower czy hulajnogę - myślę, że zrozumie o co chodzi i będziemy mieli Ameeerykę.

3
Sprawy bieżące / Dni - Dzień Chemika 2018 - przygoda
« dnia: Maja 30, 2018, 01:41:45  »

Przepraszam. Zdecydowałem się założyć kolejny wątek - osobny.
Mieszanie wszystkiego w jednym kotle niczemu dobremu nie służy.
Wątek słaby lub stary gaśnie i spada, gorący jest na pierwszej linii.
Kogel mogel to sposób na gaszenie, a sprawa jest ważna dla ........ minimum setek ludzi, a właściwie tysięcy kilku.
Chciałem o Dniu Chemika.
Przyjechaliśmy o 17.00, wchodzimy, ludzie dziwnie słuchają koncertu - muzyki. Stoją jakby tyralierą na chodniku. Nie chcą deptać już suchej trawy?- tak sobie pomyślałem.
Przyjechałem już głodny - bez obiadu z myślą, że właśnie tu zjem coś dobrego nim wypiję piwko.
Widzę unoszący się dymek z grilla, już wiedziałem gdzie iść.
Idę przy tym chińskim murze z ludzi, długo, długo, zbliżam się do grilla i ....... ten grill jest zamurowany właśnie tymi chińskimi ludźmi.
Odwracam się i .......... już to widzę. Ci wszyscy ludzie (300, albo 500) co na chodniku, co na tę trawę nie chcą wchodzić, co słuchają muzyki daleko od sceny, oni stoją po tę kiełbasę o której ja od rana marzę - schowałem kartki na mięso do torby urywając tylko te na piwo.
Kolejka po nie była ....... jaka by nie była to byłem zadowolony, bo widziałem przed chwilą 100x większą.
Po cwaniacku pomyślałem. Mamy 17.00 ci z tego chińskiego muru wystrzelają swoje kartki, a ja za jedno piwo, albo za dwa podejdę i poproszę wysmażoną i soczystą karkóweczkę - proste, po co mam stać jak mogę siedzieć (nie jestem taki głupi, to od Jaruzelskiego stało się w takich kolejkach po kiełbasę na kartki).
Mija piwo, już dwa (te małe, bo to nie 0,5) a kolejka nie topnieje. Trzecie, no może trochę, ale i tak około 2 godziny.
Czwarte się zaczyna i dwie trzecie kolejki - nadal długa (to zdjęcie z właśnie tych 2/3).
Zdjęcie nie oddaje rzeczywistości, bo kolejka jest gruba jak Krakowska i długa jak ... coś bardzo długiego.
Przy stoliku siedzieli młodzi ludzie. Zjedli kiełbaski i nim odeszli zaproponowali cztery nieruszone karkówki z całym zestawem. Pomyślałem .... nie no takie zimne, za chwilę lub dwie będę miał cieplutkie i aromatyczne swoje przecież.
I to był błąd, ale jeszcze o tym wtedy nie wiedziałem.
Za nami ktoś zostawił trzy kiełbaski (na zdjęciu) - no też nie, już za chwilę będę miał swoje.
Na te trzy znalazł się chętny - usiadł, przysunął i ..... wsunął. Za niedługo zrozumiałem, że lepiej było się zdecydować.
Mija godzina, piwo już nie wchodzi - ja głodny byłem. Ciemno się robi, a kolejka nadal długa.
W końcu po pięciu godzinach kolejka tak na 15 minut do pół godziny.
Zdecydowałem się, ale najpierw siku po tych piwach i staję jak ci wszyscy wcześniej.
Nie było mnie może pięć minut, może sześć.
Umyłem mydłem dłonie przed posiłkiem, idę, kieruję się po upragnioną karkóweczkę, sprytnie wymijam sporą grupę ludzi którzy mają jakiś problem (głośno rozmawiają) i już jestem przy grillu.
Kartki na mięso w dłoni i ........ za ladą nie ma nikogo kto chciałby je wziąć, na czterech małych grillkach tylko druty, ale był jeszcze żar więc wystarczy coś położyć (wiadomo co, przecież skoro mam kartki to oni mają na nie mięso) i nie będę głodny.
Po chwili zauważyłem, że grille, ja i ci inni jesteśmy ogrodzeni barierkami. Zamieszanie, ktoś dzwoni do chyba prezesa czy innego dyrektora, który może kazać dalej wydawać - oczywiście nie odbiera - przecież wie jaka sytuacja była wcześniej.
Po kilku minutach nadzieje zgasły, gdy pan od karkówki przyszedł z wielką butlą i polał grille wodą.
Wtedy przypomniałem sobie o tych czterech karkówkach i trzech kiełbaskach......
Nie widziałem zakończenia wydawania mięsa na kartki. Zabrakło czy ucięli kolejkę dokładnie wtedy kiedy sikałem.
Do tej pory zastanawiam się kiedy popełniłem błąd?
Wtedy gdy nie stanąłem w 2-3 godzinnej kolejce?
Wtedy gdy miała już tylko 1,5 godziny?
Gdy przegapiłem zaledwie godzinną? Tyle tylko co niedzielna msza - też stać trzeba.
Zastanawiam się też czemu na 3000 ludzi (zestawów kart) razy karkówka, kiełbasa, dziecięca kiełbasa, czyli 9000 porcji były tylko cztery małe działkowe grille?
To większych nie było, czy więcej nie było w Policach i Szczecinie?
Czy jak okazało się, że to za mało to zwycięska firma "Cztery Pory Roku organizacja przyjęć, obsługa imprez" (niezłe przyjęcie) nie mogła zdobyć ich więcej (choćby z szaszłykarni z Polic)? Przecież jedna osoba może przewracać na dziesięciu działkowych.
W kryzysowej sytuacji trzeba podjąć decyzję, taką też męską można powiedzieć.
Prezes widząc, że jego pracownicy stoją 2-3 godziny z rodzinami po kiełbasę ( a na stówę wiedział i widział przecież) , tak sobie myślę - mówi, dzwoń do LM, do Castoramy niech przywiozą mi tu kilka dużych. Przecież mają te karty i ten wydatek z pewnością wszyscy zrozumieją nawet NIK. 5x1000 przy takich wydatkach na imprezę i takiej firmie?
Może Prezes na scenie myślał, że Ci ludzie przyszli patrzeć na niego, tylko czemu tak z daleka i tak w szeregu i nie bliżej i czemu z takimi wyrazami na twarzy? Przecież to 100 metrów!
Teraz na chłodno mam taką myśl w sobie, że może chodziło to to by nam pokazać gdzie nasze miejsce, bo ja nie wierzę, że firma która organizuje takie imprezy, że ludzie od nas którzy organizują takie imprezy nie wiedzą jak to jest - jeśli nawet robili to pierwszy raz to zawsze daje się na wyrost by dobrze wypaść i mieć szansę na następnych imprezach.
I jeszcze osobiste odczucia.
Impreza była dla pracowników z rodzinami.
Każdy Zakładnik chciałby, żeby jego rodzina myślała, że on pracuje w ........ firmie światowego formatu, no bo te reklamy, ten sponsoring, ta telewizja i ci skoczkowie i te przez siatkę - każdy mówi to moja firma, ja tam pracuję, to między innymi moja zasługa, mam w tym udział. Jest dumny i ta duma chyba kazała stać w tej kosmicznej kolejce, by przynieść, właściwie zdobyć rodzinie kawałek mięsa - niczym myśliwy, łowca, zdobywca jak każdy mężczyzna.
Podziwiam tych ludzi, twardych, bo i praca niełatwa.
To nie koniec, znów o mnie.
Byłem strasznie głodny - bez obiadu no i kolacji.
Po imprezie jak żebrak kluczyłem po Trzebieży, bo nocleg miałem.
Restauracyjka obok, po prawej - dyskoteka bez tancerzy, 20zł ale tylko napoje i alkohol.
Po lewej w Pasacie, czyli za płotem i drzewami światło i jakiś namiot, jacyś ludzie ładnie ubrani.
W desperacji poprosiłem o jakieś jedzenie. Powiedziałem - jestem głodny, nic nie zjadłem na imprezie obok. Poprosiłem, żeby podzielili się posiłkiem.
Podzielili się.
Po ciepłych daniach zostały tylko miejsca, ale sałatka, kanapeczki z szyneczką, koreczki były wyśmienite.
Zapytałem co to za impreza? Jakiej firmie powinienem być wdzięczny? W odpowiedzi usłyszałem. To inna impreza i nie należy jej łączyć z imprezą obok - czyli naszą Azotową - dziwne trochę, tylko przez płot i nie łączyć? Teraz myślę, że to Azotowa impreza tyle tylko, że nie było na niej kiełbasy i nie było kolejek czyli dla naszego, ale jednak wyższego grona. Zgadzam się - to naturalne, ale dlaczego u nas było tak nienaturalnie?
Trochę zjadłem, ale mało mięsa.
Później zauważyłem ognisko.
Podszedłem i powiedziałem - oddam koronę za coś ciepłego z ogniska (miałem dwie Corony - piwa z Meksyku)
Opowiedziałem historię, a obecni pokazali swoje Azotowe kartki na mięso których jak ja nie zrealizowali i podzielili się swoimi pysznymi kiełbaskami i chlebem. Dopiero wtedy głód zamilkł.
Ogólnie ........ dla mnie dzień udany, bo przygoda. Każdy chciałby mieć taką jak moja.
Byłem głodny, a dobrzy ludzie mnie nakarmili i o tej godzinie i na tym bezludziu.
Przygoda ......... to cudowne.
Gdyby nie te kartki, ta kolejka to nie byłbym żebrakiem proszącym o strawę po nocy i nie otrzymałbym jej - to cudowne - przeżyłem - nie miałem nigdy okazji być żebrakiem, w nocy, z kartkami na mięso bez pokrycia  w kieszeni i pieniędzmi i kartą i kontem. Niby masz wszystko co potrzebne do życia, ale jedzenia nie kupisz, ale możesz poprosić i otrzymać.
Niech ktoś mi powie, że nie warto być na Dniach Chemika w Trzebieży!!!
Gdzie indziej możesz liczyć na przygodę życia?
Niestety nie można tu dołączyć zdjęć mimo zakładki "załączniki". Może ktoś potrafi - prześlę.

Post Merge: [time]Maj 30, 2018, 02:28:42 [/time]


A jednak są i zdjęcia.
Te karkóweczki, zimne ale teraz bym je wziął ...
https://www.fotosik.pl/zdjecie/bfe1c3435902183c

I te kiełbaski trzy ....
https://www.fotosik.pl/zdjecie/bfe1c3435902183c

2/3 kolejki, ale są tacy co mówią, że wcześniej była większa - od bramy.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/21caa1f034f75225

Kartki na mięso i działkowe grille - było ich aż cztery na 9000 porcji - takie było wyzwanie.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/6d96832a87d220db

no exchange
https://www.fotosik.pl/zdjecie/8cd1935f3b3e438d

Brak klientów :( .
Wszyscy za stalowymi barierkami z kartkami na mięso :) .
https://www.fotosik.pl/zdjecie/a9f0a4023dbdcaf1

Strony: [1]