Po 6h powrotu z czego 4h w korkach w końcu wróciłem. ;P
Powiem tak - Woodstock zacny jak zawsze, co miałem zobaczyć to zobaczyłem (Bethel FTW!), klimat jak zwykle wyjątkowy, ludzi tłum, poznałem w końcu kilku ludzi (nie z forum ;p), nawet dziś ktoś też z Polic do mnie zagaił jak w korku staliśmy, jest tu obecny może? ;p
Co do głównej "gwiazdy". Dla mnie to co oni odwalali to była porażka nieziemska. Spóźniali się ostro, najpierw myślałem, że się stroją, ale zaraz, co tu stroić w takiej prostej muzie? Co najwyżej equalizer w Winampie mogli ustawiać. No, a potem skojarzyłem jak ktoś coś mówił o barierkach i w końcu Jurek powiedział "ustawiliśmy im te pier.dolone barierki". Tak tak, panowie Prodidżowie zażyczyli sobie odgrodzenia od sceny bo inaczej odwołują koncert. No bez jaj, co to przepraszam jakaś wielka gwiazda jest? Metallica, Rolling Stones?
Dodać do tego jeszcze zakaz filmowania no to ja przepraszam, ale łaski bez, niech spieprzają na MayDay.
Sam koncert strasznie słaby. Nagłośnienie okrutnie ciche, nie wiem czy to ich wina, ale na innych koncertach wszystko brzmiało lepiej. Frontman tragiczny, co on chciał ludzi do zabawy zachęcić mówiąc "step the fuck back if you want to go further!!!". Ludzi się boi czy co? Żenada dla mnie.
No i co do ludzi - mam nadzieję, że Jurek nigdy więcej nie zaprosi kapeli techno na PW (a raczej tego nie zrobi bo widać było po nim jak się na nich wkurzył). Krótko na Wood jeżdżę bo od 3 lat, ale tyle chamskich i pustych dresów nigdy tam nie widziałem. Zahaczysz o takiego w tłumie, a ten od razu z mordą "uważaj kur.wa nie".
Nie mam nic do Prodigy, znałem może z 3 ich kawałki, które całkiem wpadały w ucho. Ale to jest muza do posłuchania sobie na sprzęcie w domu, nie na Woodstock.