Szczerze przyznam, że nie rozumiem Waszego świętego oburzenia. Przecież polityka per se to już na codzień dość brudny biznes - a wybory to przecież być albo nie być dla tych, którzy chcieliby przez następną kadencję trochę porządzić! :-) Jasne: to może być gra zespołowa w przypadku własnego ugrupowania - ale to bezwzględna konkurencja, jeśli o inne partie chodzi!
Nie przepadam za Diakunem, ale naprawdę bardzo dobrze rozumiem tę taktykę, i gdybym startował i mógł sobie na to finansowo pozwolić - robiłbym podobnie. Postawcie się przez chwilę w jego (i wszystkich innych "zalepiających") sytuacji: wyborca wchodzący do lokalu wyborczego ma do dyspozycji jeden krzyżyk, który postawi przy dowolnym nazwisku. Dla każdego z kandydatów wybór jest prosty: albo będzie to nazwisko moje, albo dowolnego konkurenta. Im mniej "na mieście" plakatów innych kandydatów (choćby dlatego, że pozaklejałem je moimi) tym mniejsze ryzyko, że stracę głos!
W związku z tym pozostawianie czyichś plakatów jest może i uprzejme i w ogóle w bon ton - ale zdecydowanie nielogiczne i kontraproduktywne, bo kampania wyborcza i wybory to nie szkółka dobrych obyczajów, a kandydaci nie walczą o nagrodę fair-play, tylko o potencjalnie intratne stanowisko na najbliższych parę lat! :money: Oczywiście może tak bezwzględne zachowanie negatywnie wpłynąć na opinie paru wyborców, można zgłosić takie przypadki organom ścigania, jeśli faktycznie łamie się w ten sposób prawo - ale nie oszukujmy się: w ostatecznym rozrachunku przynosi takie zachowanie więcej pożytku, niż szkody...
Pozdrawiam!