Zrobić bar mleczny i tyle.Placki ziemniaczane,naleśniki,pierogi...Sama pychota i gwarantowany sukces.Ja osobioście wolę zjeść pierożki ze skwareczkami niż kebaba.Nie zniechęcajcie kobiety.Powodzenia Jolanta! :chef:
Ale kto zniechęca? Wręcz przeciwnie, ja zachęcam z całego serca. Pierogi babcine, gołąbki, placki, naleśniki... Już mi ślinka cieknie. Ale byłoby szkoda, żeby dziewczyna się rzuciła na oślep i wtopiła, bo nie pomyślała o czymś, o czym było można i było trzeba pomyśleć.
Sukcesów gwarantowanych nie ma. Ty wolisz pierożki, ja też wolę - a na rynku rządzą kebab i pizza. Jak myślisz, dlaczego? Bo nikt nie wpadł na taki pomysł jak Jolanta? Nie sądzę. Stawiam na robociznę. Prosta rzecz: surowce na pizzę, którą się naje trzyosobowa rodzina, to koszt rzędu 5 zł. Na pierogi dla trzech osób - podobnie. Tyle że taką pizzę robię 45 minut, z czego 30 spędzam w fotelu przed telewizorem, czekając aż zapracuje/wyrośnie/się upiecze. A pierogi to godzina stania przy kuchni, i to pod warunkiem, że farsz zrobiłem wcześniej.
Pomysł jest moim zdaniem dobry. Ale pomysł to 10 proc. sukcesu. Kolejne 10 proc. to wiedza, jak go wcielić w życie, następne 10 proc. - szczęście. Pozostałe 70 proc. to ciężka praca.
Na pewno da się z takiej działalności wyżyć. Dowodem stołówka w szkole mojego syna. Wydają dziennie jakieś 100 obiadów (nie liczyłem, to ocena na podstawie wielkości szkoły i jadalni - równie dobrze może to być 50 obiadów, ale 200 już chyba nie), cały dwudaniowy kosztuje 7 zł. Pracują dwie kucharki i właścicielka.
To jednak jest stołówka. Robią jeden zestaw dla wszystkich, zapłacone z góry, jak komuś nie pasuje, może nie jeść. Ale to też jest jakaś linia, nad którą można się zastanowić: "dziś piątek, idziemy do Joli na rybę" - w sumie czemu nie?
Jolanta, myśl i rozważaj różne warianty. Jeśli babcine pierogi ma kleić babcia, to przyda się wiedza, ile porcji jest w stanie przygotować. Jeśli klientami mają być przechodnie, trzeba szukać lokalu blisko miejsc, w których bywa dużo ludzi. Jeśli chcesz sprzedawać na wynos, byłoby dobrze mieć w pobliżu niezbyt zapchany parking. Można też poszukać miejsca, gdzie możesz liczyć na w miarę stałą grupę klientów. I tak dalej...
No i najważniejsze: nie sugeruj się tym, co my chcemy. To, że wolę gołąbki niż kebab, nie oznacza, że będę np. raz w tygodniu kupował trzy porcje. Zwłaszcza że takich pierogów z kapustą jak moje i tak nikt nie zrobi