Ja już wróciłem. Papa Roach dali radę chociaż bez kawałków z Infest koncert byłby średni (jakoś nie przepadam za nowymi płytami, aczkolwiek ten najnowszy całkiem wpada w ucho). Trzy ostatnie piosenki - miazga. Moje ulubione Between Angels and Insects było więc czuję się zaspokojony hłehłe.
Tylko pogojeby wszystko jak zwykle psuły. Podszedłem pod scenę a ci jak nie zaczęli się napier***ać to trzeba było uciekać dalej i telebim podziwiać. ;/
Ale ogółem bardzo na plus. Chociaż dziwnie dobrali repertuar, Steczkowska po Papa Roach? Nigga pleeeez.