Psiaka na podwórko firmowe przygarnęli ludzie z miasteczka,niestety gdy w piątek przyszli rano do pracy psiaka nie było,prawdopodobnie wydostał się pod ogrodzeniem.No i niestety stało się to,czego się obawiałyśmy.W niedzielę skontaktowali się z nami ludzie,którzy znaleźli go w lesie.Prawdopodobnie został potrącony przez samochód:
Psiak ma ranę na czole oraz uszkodzoną łapę(dziury z boku).Myślałyśmy,że to złamanie.Niestety dziś byłyśmy na badaniu i prześwietleniu.Po badaniu wyszło,że kość cała,ale staw barkowy prawdopodobnie wybity.Najgorsze jest to,że psiak nie ma czucia w łapie.Nie znam konkretnej diagnozy,bo psiaka zawoziłam rano na Parkową na badania i prześwietlenia,a koleżanki odbierały go wieczorem,ale z tego co się dowiedziałam teraz jest na lekach odbudowujących i sterydach,które będą podawane przez tydzień na razie,miejmy nadzieję,że czucie powróci,bo w innym wypadku nie wiadomo co będzie z psiakiem.
Za badania i zdjęcia zapłaciłyśmy 150zł,nie wiem ile wyniósł rachunek za leki.I znów zwracamy się z ogromną prośbą do wszystkich.Z gminnych pieniędzy możemy na jednego zwierzaka wydać tylko 60zł,czy to znaczy,że mamy się pozbyć psiaka???Czy to znaczy,że mamy go już nie leczyć,że mamy pozwolić mu cierpieć???
Aktualnie w siedzibie-biurze mamy 4 psiaki,staruszkę ala ratlerka maxi pogryzioną przez psa,wyciągnięta z Sierakowa,dwa szczeniaki wyniszczone też z Sierakowa,które mają tu na forum już swój osobny temat i ten psiak doszedł jeszcze.W drugim pomieszczeniu ponad 30 kotów.Nie wyrabiamy
ps.Jeszcze zdjęcie z podróży do weta znalazłam :)Czy on nie jest słodki: