W Tobruklager polscy więźniowie, a właściwie nie więźniowie lecz pracownicy przymusowi (to nie to samo) zafunkcjonowali po zniszczeniu Pommernlager, w grudniu 1944
Z dalszych oznaczeń na papierze można wywnioskować, że kwit wydrukowano w 1944 roku, więc +/- zgadza się.
Z jednym uzupełnieniem: jest to książeczka początkowa, wystawiona - moim zdaniem - nie więźniowi czy pracownikowi przymusowemu ale normalnemu pracownikowi - mieszkańcowi Tobruklager - obozu zbiorowego zakwaterowania
Wtedy jeszcze nie mieszkańcowi Tobruklager, prosze zwrócić uwage na pieczątke oraz miejsce wydania dokumentu.Pozatym hotel robotniczy powstał na początku 1943 roku, tutaj natomiast widnieje data 1941 - zdecydowanie za wcześnie.Dalej podtrzymuje, że jest to książeczka oszczędnościowa.
Jest jeszcze jeden dokument wystawiony 14 kwietnia 1942 roku firmy "Grupe Staßfurt" dla wykonawcy "plac budowy" - Police.Być może chodzi o zatrudnioną firme budowlaną, w której pracował Pan Adolf (wskazuje na to również wydana w tym mieście książeczka oszczędnościowa).Poczekajmy na kolejne dokumenty, narazie są to jedynie urywki większej całości i więcej tu pytań niż odpowiedzi.
Myśle, że jeszcze dla większości społeczeństwa różnica między więżniem, a pracownikiem przymusowym jest niewielka, a wręcz żadna.Skoro robotników w dużej części pozyskiwano z łapanek ulicznych i następnie wywożono na roboty to traktowano ich jak więżniów.To jeszcze mentalność rodem z PRLu, kiedy wszystko wrzucano do jednego worka - "obóz to obóz, w nim mordowano ludzi".
Według mnie mamy tu jednak do czynienia z robotnikiem przymusowym, wywiezionym do Staßfurt, a następnie w wyniku (narazie) nieokreślonych zawirowań do Polic.
"kokos126" spróbuj zrobić zbliżenie pieczątki z ostatniego dokumentu.
Postaram się sprawdzić czy Twój dziadek wymieniany jest w spisie robotników przymusowych w Polizeipräsidium Stettin.
Pozdrawiam