Witaj! Rozważałem, choć dopiero wczoraj. I... wydało mi się to mało prawdopodobne. Głównie z racji informacji w tekście.
Skąd żołnierz wyruszał - wiemy. Wiemy jednak również, że rano był na rekonesansie-patrolu. Jak długo - nie wiemy. Załóżmy: dwie-trzy godziny. Wrócił, pewnie coś zjadł i najwyraźniej miał czas wolny.
Poszedł więc na przechadzkę turystyczną. Jak daleko? No to właśnie jest pytanie. Jeśli aż w rejon Przęsocina to, uwzględniając podziwianie widoków, potrzebowałby na wyprawę w obie strony jakichś trzech godzin. Może nawet więcej, bo w lesie na pewno zalegał śnieg. Pomijam pytanie: skąd o tym miejscu wiedział i jak poznał drogę?
Wrócił, najpewniej na wojskowy obiad o ustalonej godzinie, napisał list, wyekspediował. I wciąż jest taki żwawy, że znów mu się chce tracić trzy godziny na powtórne oglądanie już raz obejrzanych krajobrazów?
Zważmy, że dzień lutowy jest krótki, a wyżej rozpisana akcja obejmuje jakieś 10 godzin. Przy czym istotne znaczenie ma piękna pogoda (podkreślona w liście). Czyli słońce. 17 lutego słońce zachęca do wypraw przez cztery do pięciu godzin. Od 10 do 15. I w tym przedziale muszą się mieścić wyprawy żołnierza. Wniosek - ten cudowny punkt widokowy był gdzieś bliżej.
Wróćmy do tekstu. Nie wierzymy mu, bo choć lokacja miejsca zakwaterowania się zgadza, nie zgadza się widok ze wskazanego miejsca, czyli z okolic ul. Nowopol. Tam rzeczywiście jest nieco wyżej niż w okolicy, ale tylko nieco. Jednak spróbujmy przeanalizować zapis na mapie. Dokonany pismem odręcznym (zatem na mapie papierowej), najpewniej przez samego autora listu.
Użyte są terminy: "Weitblick ins Odertal - Auch Ausflugsort der Pölitzer". "Weitblick" to: "dalekowzroczność, przewidywanie, wizja", ale również "szerokie widzenie, szeroki horyzont, rozległa perspektywa" w sensie "widok". Zatem wg autora opisu w tym miejscu rozciągał się "Szeroki widok na dolinę Odry". Co więcej, w drugiej części opisu, mamy stwierdzenie, że jest to "Także miejsce wycieczek policzan (Ausflugsort)".
Tyle mapa. Natomiast w samym liście mamy użyty termin "anliegenden Höhe" - najprawdopodobniej należałoby to tłumaczyć: "pobliskie wzniesienie", choć wyjściowo będzie to "sąsiadująca" lub "przyległa wysokość". Czyli "na siłę" tak mogłaby być określona również jakaś sztuczna konstrukcja w typie wieży lub platformy obserwacyjnej, służącej choćby celom wojskowym. Odrę był powód obserwować.
Doświadczenie uczy, że najwłaściwsze wyjaśnienia są zwykle najprostsze i nie należy "cudować". Policzaninem żołnierz nie był, oznaczenia i opisy nanosił po latach. Obóz zlokalizował prawidłowo, prawidłowo też wskazał kierunek, w którym się udał, aby podziwiać widoki. Jak sądzę - pomylił się w jednym: wskazał miejsce za blisko. To nie był niewielki stok obok ul. Nowopol, ale Pfingstberg w Mścięcinie. Widocznie do końca czasów niemieckich dbano o ten punkt widokowy, przyciągający wycieczki i tym samym klientów licznych mścięcińskich restauracji. Stamtąd rzeczywiście rozciągała się piękna perspektywa. Dziś zlikwidowana przez drzewa i domy. Restauracji też nie ma.
W odniesieniu do Pfingstbergu wszystkie elementy się zgadzają. Widok jest rozległy, jest wzniesienie (Höhe przenośnie może oznaczać i górę) i było to miejsce wycieczek policzan. Pomyłkę też łatwo wytłumaczyć.
Zakładam, co napisałem wyżej, że oznaczenia na mapie wprowadzał autor listu, w kilkadziesiąt lat po wojnie, być może pisząc wspomnienia. Co, poza widokiem, zapamiętał w okolicy wzniesienia? Tory, kościół, ewentualnie cmentarz blisko kościoła. Te elementy są na mapie, w pobliżu mylnie wskazanego punktu widokowego. Ale w Mścięcinie też były. Tak samo: kościół, cmentarz w pobliżu i tory opodal. Jak się wędrowało w kierunku Pfingstbergu (koniec Palmowej) było je widać. Dlatego obstawiam Pfingstberg jako właściwe wskazanie.
Tyle długich rozważań. Pozdrowienia dla tych, co przez nie przebrnęli.