Witaj Zbyszku! Zaraz jadę na dwa dni do Poznania, sądziłem, że zdążysz odpisać (a ja przeczytać) i nie pomyliłem się, dzięki.
Generalnie to ja wciąż jeszcze mam możliwość regularnych i nieformalnych kontaktów z panią Kliche oraz innymi żyjącymi członkami jej "grupy", czyli po prostu krajan.
Najstarsi to roczniki 1922-3, najmłodsi - 1927-30. Wciąż coś wnoszą nowego do wiedzy o tamtych czasach.
Ci, których znam - głównymi aktorami na scenie wojennej nie byli. Ot, zwykli ludzie, żyjący w dramatycznych czasach, które dla nich stały się dramatyczne dopiero od chwili bombardowań.
Wśród spraw, które ich żywo interesują wybija się temat Hummela. Tego szefa ochrony Hydrierwerke. Po znalezieniu (już po wojnie, w czasach Enklawy) ukrytej w jego mieszkaniu radiostacji - podejrzewają go o pracę "na dwóch frontach", czyli współpracę z aliantami. Z ich punktu widzenia to dramat. Nawet dziś, po tylu latach nie umieją mówić o tym spokojnie. Zobacz zresztą opis w "Treibsand" na str. 67 (wydanie polskie, ściągnij z netu, link wyżej, żeby nie szukać w kanapie). Tyle na gorąco. Pozdrowienia - Janek