Usłyszałam dziś w TVN24, że jako katoliczka nie powinnam przystępować do komunii, ponieważ zgadzam się z ideą in vitro. Jestem katoliczką, urodziłam się dzięki in vitro. Abp Dzięga na Jasnej Górze w homilii stwierdził, że urodziłam się według "zbrodniczego" działania. Tak dosłownie nazwał metodę dzięki której żyję i dzięki której moi rodzice są szczęśliwi mając mnie. Uważam to za skandal, podłość i wypaczenie umysłowe.
Oddaliłam się od kościoła a abp takim stwierdzeniom potwierdza fakt, że dobrze zrobiłam i nie wyciąga wniosków błędów popełnianych przez władze kościoła.
Jako katoliczką i nie życzę sobie, by ktoś ingerował w moje sumienie, ponieważ swoimi twierdzeniami sprawiają, że nawet w swoim cieniu nie są dla mnie autorytetami. Jeżeli moje sumienie nie jest dla mnie największą wartością, to czymże są słowa abp?
Jak można nie wyciągać wniosków, głosić obłudę, demagogię i populizm i sprawiać, że nieliczni katolicy odwracają się bezpośrednio od Boga dzięki pośredniemu negatywnemu działaniu władz kościoła? Jeżeli ktoś mówi dosłownie, że urodziłam się w akcie (cytuję) "zbrodniczym" i jest to abp, to w jaki sposób przybliża mnie do kościoła? A teraz jeszcze powinnam pomyśleć, że wypada pójść do komunii, bo zgadzam się z tym jak powstałam? I mam się z tego wyspowiadać... Kuriozum, masakra, choroba.... Będziemy wąchali miejsce jeszcze po Komorowskim...