Żeby kłamczuszek MrW (tak, kłamiesz: sąd nie orzekł, że konkurs nie był uczciwy) był zadowolony:
Ostatni raz nazwałeś mnie "kłamczuszkiem"- niezależnie czy zdrobniale, czy nie.
Znów się zapominasz. Przypomnę więc: być może są ludzie, którym możesz rozkazywać - ale ja do nich nie należę.
Ja przed Twoim nickiem nie stawiam epitetów, takich jak, np.: "judaszek Wykidajło", czy "sprzedawczyk Wykidajło"- więc oczekuję tego samego od Ciebie.
Zapomniałeś o "zdrajcy Wykidajło" - a pewnie też jestem na liście.
Stawiaj sobie epitety jakie chcesz. Robią na mnie wrażenie takie samo jak to błoto, którym próbujesz mnie obrzucać, gdy Ci się kończą argumenty. Czyli żadne.
Jeśli nie chcesz być przeze mnie nazywany kłamcą, masz na to jeden sposób: przestań kłamać.
NSA podzieliło pogląd WSA, który stwierdził, iż wcześniejszy konflikt między B. Golisowicz a bezpośrednimi przełożonymi mógł mieć wpływ na brak obiektywizmu niektórych członków komisji konkursowej... słowa mec Zbroi...
O, teraz już swoje kłamstewka zasłaniasz mecenasem?
Brałeś udział w dyskusji, gdzie były podawane linki do wyroków i uzasadnień. Czytać podobno umiesz, więc doskonale wiesz, co tak naprawdę stwierdził sąd. A skoro uparcie powtarzasz, że stwierdził coś innego niż stwierdził, to oznacza, że kłamiesz.
Jak widzisz nie potrzebuję epitetów, żeby pokazać, kim jesteś.
Mecenasowi wolno przedstawiać rzeczy tak, żeby były korzystne dla jego klienta, nawet jeśli będzie to naginanie faktów. Za to mu płacą. Ale Ty podobno bronisz sprawiedliwości?
Czyli wg Ciebie konkurs był uczciwy, tylko członkowie komisji nie za bardzo? Co Wykidajło?
Według mnie konkurs był tak samo uczciwy jak te, które wygrała Beata Golisowicz. I jak ten następny, którego nie wygra Agata Markowicz-Narękiewicz.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z istnienia całkiem sporej grupy ludzi, dla których uczciwy konkurs to ten, w którym wygrywa ich kandydat. Żal mi ich.
Nie oczekuję odpowiedzi na pytanie, co Beata Chmielewska uważa za zdradę. Samo rozpatrywanie wydarzeń z ostatniego 1,5 roku w tej kategorii mówi mi wszystko.
A dlaczego nie oczekujesz? Pokuśmy się analizę inną, niż Ty sugerujesz.
[...]
Ty próbujesz słowo "zdrada" przeistoczyć na swoje cele i zrównać je ze słowem "groźba".
Nie oczekuję, bo nie. Spodziewam się, że i tak za jakiś czas się okaże.
Niczego nie próbuję, Wielki Interpretatorze. Napisałem, co sądzę i dlaczego. Prosto i wyraźnie. Nie podoba się? Nie musi. Ja nie szukam poparcia, nie muszę mówić ludziom tego, co chcą usłyszeć.
A jednak w synonimach słowa "zdrada" odnajdziesz inne, jego znaczenia- ot, choćby: "obłuda", "zaparcie się", "kolaboracja", "nielojalność"...
Czy Pani Becie nie mogło być przykro z tego powodu, że były osoby, które wcześniej były blisko Jej a potem za "kilka srebrników" opuściły Panią Beatę. Czy nie mogła się czuć zawiedziona w tych trudnych chwilach, że osoby, które wydawać by się mogło będą razem z Nią, jednak zawiodły?
Gdyby ten list został napisany we wrześniu 2013, wzruszyłbym ramionami - ot, ktoś się za bardzo przejął utratą stołka. Zdarza się. Ale mamy grudzień 2014 i pisanie dziś o zdradzie czy tym, że ktoś kogoś opuścił, jest przerażające. Nauczyciele są winni lojalność uczniom, nie dyrektorowi czy staroście. Jeśli ktoś tego nie akceptuje, nie powinien być ani dyrektorem, ani starostą. Ani nawet naczelnikiem wydziału edukacji.