A ja trochę z czymś nietypowym.
Dziś w nocy ok 00:10 (27 na 28 sierpnia) w 524 z numerem bocznym 3035 zdarzyła się ciekawa a zarazem niezbyt smaczna sytuacja.
Spokojnie siedziałem sobie na siedzeniu, czułem jakiś odór ale kątem oka widziałem, że za mną jest jakiś bezdomny lub po prostu żul.
Z grzeczności nawet się nie przesiadałem, tylko siedziałem twardo bo w sumie człowiek delikatnie do każdego zapachu się przyzwyczaja, więc po czasie troszkę ten ustąpił.
Gdzieś w połowie trasy czuję jakieś chlupanie po nogach, odwracam się, a ten delikwent ODDAJE MOCZ w autobusie i to nie jakoś pod siebie, tylko leje do góry siedząc i lejąc na wysokość okien (jak się zaczynają okna)...
Oczywiście jak każdy normalny człowiek w takiej sytuacji powiedziałem co o nim myślałem, bo bycie może nieumytym to jedno, ale bezczelność i brak obyczajów to jednak coś co trzeba w jakiś sposób potępić.
Szybko się przesiadłem jak i połowa autobusu, która zasiadała tyły, a miny tych ludzi też były nieziemskie, bo wyglądali jakby wyszli z wariatkowa, a nie dość, że byłem ochlapanym świadkiem tego zdarzenia, to jeszcze jak się "grzecznie" odlał przy wszystkich to moja torba leżąca na ziemi także ucierpiała, na szczęście nie przemokła za bardzo.
Nie wiadomo co w takich przypadkach zrobić, czy dać temu komuś w twarz, bo z jednej strony trochę go szkoda, a z drugiej strony w złości nie zdziwiłbym się gdybym się nie opanował i temu komuś przywalił. Oczywiście tuż po odlaniu wygłaszał tryumfalne pieśni jaki to on nie zadowolony, no i oprócz tego potem sam pijacki bełkot.
Nauczkę mam taką i może też przyda się dla innych, patrzcie obok kogo siadacie, ja sam zawsze starałem się nie uciekać od meneli na kilometr by im samym nie zrobiło się zbyt przykro, nie chciałem też lecieć do kierowcy ze skargą bo ten ktoś nieładnie pachnie bo przecież ten człowiek też chce dojechać do domu, ale to wczoraj przerosło wszystko... oczywiście poinformowałem kierowcę potem, że jakby się zastanawiał co tak niezbyt ładnie pachnie, to właśnie mocz oddany przez tego pana, i sugerowałem, że przydało by się jakoś ogarnąć autobus, bo zapewne nie był to jedyny a zarazem ostatni kurs tej nocy.