Notice: Undefined index: tapatalk_body_hook in /home/klient.dhosting.pl/wipmedia2/forum/Sources/Load.php(2501) : eval()'d code on line 199
  • Strona główna
  • Szukaj
    •  
  • Zaloguj się
    • Nazwa użytkownika: Hasło:
      Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Autor Wątek: [Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych  (Przeczytany 11763 razy)

Offline Validator

  • Wielka Gaduła
  • *******
  • Wiadomości: 846
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« dnia: Kwietnia 03, 2013, 18:35:06 »
No i znów zaczyna się mnożenie bytów. Co prawda lukasz_s stara się tego unikać, ale pozostali P.T. Dyskutanci brykają ile wlezie. A wszystko to wina Tuska, pardon, Frankiewicza.

Z tego, co wiem, Frankiewicz, kiedy pisał artykuły i przyczynki o polickich obozach - w Policach jeszcze nie był. Opierał się na zeznaniach i świadectwach więźniów oraz pracowników przymusowych. Frankiewicz miał umysł ścisły, skoncentrowany na dowodach. Był z wykształcenia prawnikiem, pracującym w szczecińskim archiwum. Właściwie to je adaptującym dla potrzeb polskiego Szczecina. Trudno u niego podejrzewać jakieś konfabulacje lub przeinaczenia. Napisał, co usłyszał, prawdopodobnie krzyżowo, a nie na podstawie jednej wypowiedzi. Dlaczego, li-tylko z powodu niedostatku naszej wiedzy i braku materiałów źródłowych, mamy podważać zapis świadka tamtego czasu? Bo czegoś nie pojmujemy i nam nie pasuje? Wolne żarty, Panowie.

Dwa dni temu, w nocy, zainspirowany przez dobrego Znajomego, zajmowałem się nazwą Randow, w rozumieniu rzeki. Która - jak będzie przysięgać co najmniej połowa tuzów wydziału historycznego US - nazywała się kiedyś po słowiańsku "Rędowa".
Guzik prawda, takiej rzeki nigdy nie było. Była rzeka Locniza, Locnitza lub - prawdopodobniej - Lochnica, przepływająca przez środek moczarów zwanych Randowa. "Usque per medium paludis, que dicitur Randowa" (aż do środka bagien, o których mówią Randowa), jak czytamy (łacina) w jednym z nadań.
Lochnica rzeczywiście była nazwą słowiańską. Randow, Randowa - jako określenie rzeki - nie. Po prostu słowiańskiej rzeki Rędowa nigdy nie było.
A skąd się nazwa Randow wzięła? Kiedy tereny Pomorza Szczecińskiego przejęło Królestwo Prus (XVIII wiek), nazwa moczarów i trzęsawisk, przez które płynęła rzeka została uznana (vel przyjęta) za nazwę własną owej Fluss/River.
Tzw. czerwoni docenci, którzy budowali zręby Uniwersytetu Szczecińskiego (założony w roku 1984) wymyślili - zgodnie z linią PZPR - prasłowiańskie, słowiańskie i polskie kontaminacje. Zresztą w tych działaniach nie byli odosobnieni. Już przed II wojną ten nurt myślenia propagowano w Poznaniu. Znane mi są (posiadam) mapy WIG, określające Alt Damm jako "Dąb", albo Liebgarten jako "Lipowy ogród".

Po co to przytaczam? Bo konstatacje (a i temat) ciekawe, nadto zdenerwują "borisza", skłonnego do zakładania osobistej wszechwiedzy. A wreszcie unaoczniają, że badania historyczne nie są tak proste, jak się nam często wydaje. To jest benedyktyńska praca. Również kiedy szukamy drugiego Wullenweverlager.

PS Napisałem "od serca", tu wszyscy są równi, możecie mi "dokładać"

Offline jakub_m

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 280
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #1 dnia: Kwietnia 04, 2013, 21:29:44 »
Ja mam nieco bardziej komfortowe podejście do sprawy, bo zakładam, że historycy mają prawo się mylić (nie wspominając o hobbystach). I w dziejach tej nauki mamy sporą ilość błędów, mylnie interpretowanych faktów, opatrznych wniosków, fałszywych teorii itd. Jeden Bóg mógłby tylko nam wyłożyć kompletną prawdę.

Wracając do przykładu Rędowy - to co Pan napisał jest ciekawe i świadczy o tym, jak wciąż mało jest wokół nas pewników. Daleki byłbym jednak od dyskredytowania dorobku ówczesnych - gdy z łaski Stalina przypadły nam ziemie zachodnie, Polacy musieli zmierzyć się nagle ze zmianą nazewnictwa setek, tysięcy miejsc i obiektów. Presja czasu, ogrom pracy i atmosfera tamtych lat sprzyjała popełnianiu błędów. Nie umniejsza to wartości dokonanej pracy na tym polu, zwłaszcza wspomnianego środowiska poznańskiego.

Wracając do Frankiewicza - ostatnio na "fesjsie" Andrzej Łazowski zamieścił zdjęcie ukazujące rzekomo Police z dawnych lat. Foto z takim wskazaniem miał mu przekazać właśnie Frankiewicz. Pojawia się też ono w książce Mąki. W rzeczywistości nie są to Police. Czyli kolejna nieścisłość, i tu szczególnie prosta do zweryfikowania. Takie nieścisłości mają prawo budzić wątpliwość.

Offline Validator

  • Wielka Gaduła
  • *******
  • Wiadomości: 846
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #2 dnia: Kwietnia 04, 2013, 22:12:34 »
Czcigodny Panie Jakubie!

Wiadomo, nawet Panu, że Pana cenię i lubię. Oznacza to, że nie przechodzę obojętnie wobec Pańskich stwierdzeń lub ustaleń. To po pierwsze.

Po drugie - ustalmy ktom zacz, aby niepotrzebnie toneru nie marnować. Nie jestem hobbystą. Jestem dyplomowanym historykiem literatury. Oznacza to wiedzę historyka klasycznego połączoną ze specjalizacją interpretacyjną. Mnie mniej interesuje "proces dziejowy", bardziej jego skutki kulturowe, wpływ na świadomość. Co jednak nie oznacza braku kwalifikacji do orzekania w materii wydarzeń dziejowych. Zresztą - mam niemal ukończony doktorat z historii właściwej, acz mocno egzotycznej. Zajmowałem się - z wielką satysfakcją - dziejami bractw św. Józefa w Polsce XVI i XVII wieku. Prawie rzecz ukończyłem, przerwałem, bo mi promotor umarł. Świeć Panie nad jego duszą! Ale rudymenta posiadam.
Jeśli się jeszcze raz pokuszę o tytuł doktora (jestem dokładnie rówieśnikiem Pana Ojca, więc nie wiem, czy warto to czynić) - zajmę się Pomorzem Szczecińskim. Dokładnie: czasami pruskimi, a najkonkretniej Fryderykiem II. Ten król mnie fascynuje, bo stworzył państwo niemal z niczego.
Po co napisałem to wszystko, co wyżej? Aby raz na zawsze wyjaśnić tytuł wypowiadania się o niektórych sprawach. Ustalmy: cokolwiek wiem, cokolwiek umiem. Acz wiem o wiele za mało i za mało umiem. Koniec apologetyki.

Odnoszę się do Frankiewicza i Andrzeja Łazowskiego. I śp. Frankiewicz mógł się pomylić. Ale - tylko moje miłosierdzie nie wskazało kilkudziesięciu błędów w książce historycznej, zredagowanej przez świetnie wykształconego specjalistę od fotografii i sztuk filmowych. Mowa o A. Łazowskim. To jest wybitny fachowiec - fotografik i... amator-historyk. Mam sporo uwag merytorycznych, ale... po co je wyjawiać? Poprawki nie wpływają na wartość dzieła. Jest wartościowe, choć błędy zawiera.
Mam również uwagi (merytoryczne) do książki "Z biegiem Gunicy". Również ich nie podnosiłem. Bo po co? Nie wpływają na wartość opracowania. Nie ma sensu się egzaltować stwierdzeniem, że nie ma innej drogi do Trzebieży i Nowego Warpna niż ta przez Jasienicę. Wiadomo, że są najmniej dwie, uznane i urzędowe: przez Dobieszczyn i przez Nową Jasienice - Drogoradz. Inne "wpadki" pominę.

Nie ma we mnie invidii, jest tylko życzliwość. Zgadzam się z Panem, co do konieczności wątpienia we wszystko, co "budzi wątpliwość", dopóki jakieś ustalenie nie zostanie ostatecznie i mocno potwierdzone.
Ja tylko protestuję przeciw pokusie uznawania siebie (mnie nie wykluczając) za ludzi "bardziej wtajemniczonych". Tylko z tego powodu, że żyjemy teraz. Ci, co byli przed nami, niekiedy większymi byli. Przynajmniej ode mnie.

Sumując: zachowajmy rozsądek i... pokorę. O nic więcej nie chodzi.

Najserdeczniej pozdrawiam. J. A.

Offline jakub_m

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 280
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #3 dnia: Kwietnia 05, 2013, 09:14:59 »
Pisząc o hobbystach miałem na myśli siebie. Co prawda studiowałem niemcoznawstwo, w magisterce pastwiłem się nad koncepcjami przebiegu naszej zachodniej granicy, ale nigdy nie podjąłem pracy jako zawodowy historyk, więc pozostaję nadal amatorem. Zastrzegam: to moja prywatna definicja.

Fajne jest to, że w Policach jest twórczy ferment na tym polu, i to czasem ciekawszy, jak w dużo bardziej uczonym środowisku.

Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #4 dnia: Kwietnia 05, 2013, 17:16:25 »
Ostatnie posty tak naprawdę tworzą nowy temat (chociaż dyskusje o nazewnictwie w naszym regionie można znaleźć w innych postach).
Ja staram się stać na stanowisku, że można się różnić, ale podstawą powinny być ustalenia historyczne, a nie jakieś animozje, które gdzieś tam się bokiem przemykają. Niepotrzebnie.
Co do onej Rędowy. Była czy nie była. Zapewne Validator ma rację co do "rzeki Locniza, Locnitza lub - prawdopodobniej - Lochnica".   Nazwa Rędowa jest jednak nazwą historyczną bo taka nazwę umieścił na swoich mapach sporządzonych w 1932 r. ks. Kozierowski ("odpowiedzialny" później po części za nazewnictwo powojenne).  Nie można mu zarzucić tworzenia nowych bytów, ponieważ na tej mapie jest również zamiennie (lub obok niej) używana nazwa Łęknica.
Nazwy te pojawiły się na mapach sporządzonych w Instytucie Geograficznym Uniwersytetu Poznańskiego w 1932 r. Sądzę, że tak szacowne gremium można podejrzewać o sympatie propolskie, ale nie podejrzewam by Uniwersytet Poznański firmował wydawnictwo nieoparte na  dających się sprawdzić źródłach.
Mapy z 1932 r. są chyba powszechnie znane, ale wrzucę na forum jej kawałek odnoszący się do Łęknicy-Rędowy.
Najpierw jednak proszę zapoznać się ze wstępem Stanisława Pawłowskiego do tych map.


Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #5 dnia: Kwietnia 06, 2013, 00:28:38 »
Obiecany wycinek mapy:



Problem z komisją ks. Kozierowskiego jest jednak taki, że znalezione przez nich w źródłach pisanych nazwy słowiańskie  przypisywali czasami na mapach w miejscach powiedzmy dosyć przypadkowych. Stąd też niekiedy punkty na mapie(nazwy miejscowości) mijają się trochę  ze znanymi nam miejscami ich rzeczywistego położenia. To jest niestety  błąd tego, jednak pionierskiego opracowania.
Co do nazewnictwa. Z tej mapy zapewne wzięto pierwotnie używaną w latach 1945 - 47 nazwę Nowego Warpna czyli Warpno Nowe.
Kwestia tworzenia granicy zachodniej m.in. w oparciu o linię Rędowy znana jest z opracowań na ten temat. Jednak zapewne nie wszyscy(poza historykami) chyba wiedzą, że do czasu gdy Stalin na to zezwolił wnioski naszych polityków i publicystów wnosiły o ustalenie  granicy zachodniej na linii Deep-Arnswalde, czyli  na linii Mrzeżyno - Choszczno(!!!).
Dopiero po ujawnieniu planów Stalina o ustaleniu granicy w oparciu o linię Odry "pojawiły się" (czy coś mogło być wydrukowane bez jego zgody?) publikacje wskazujące, że Szczecin musi być polski i mało tego nie może być w zasięgu ognia armat, czyli, że granica musi być 50-60 km na zachód od Szczecina.

Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #6 dnia: Kwietnia 06, 2013, 13:23:52 »
A co mówią sąsiedzi:
 http://de.wikipedia.org/wiki/Randow
Wg nich (wpis w wikipedii na podstawie "Förderverein Burgfried Löcknitz e.V. (Hrsg.): Ortschronik von Löcknitz (Teil I). Von der Erstbesiedlung bis 1945, Schibri Verlag, Milow 1999")  po 1700 r. używano wyłącznie nazwy Randow. Niemcy nie przemilczają jednak słowiańskiej przeszłości tej części Pomorza. W polskiej wersji hasła mamy też wzmiankę o zabiegach politycznych, o ustaleniu granicy zachodniej na linii rzeki Randow.
Niestety nie wiem, na podstawie jakiego źródła komisja ks. Kozierowskiego - docenta Uniwersytetu Poznańskiego wskazała nazwę Łęknica i Rędowa. Czy był to przykład spolszczenia niemieckiej nazwy, czy też jednak taka nazwa słowiańska była historycznie odnotowana tego z całą pewnością nie wiem. Trzeba dotrzeć do materiałów komisji z Uniwersytetu Poznańskiego.

Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #7 dnia: Kwietnia 06, 2013, 15:39:59 »
I kolejne źródło, znany już Heinrich  Bosse.  Jego "Die Forst- Flur und Gewaessernamen der Ueckermunder Heide", str. 87, 88 i 117.



Bosse  używa określeń Randow, Randowa, ale podaje za źródłami, że w 1216 r. była to Locniza.  Podkreśla, że to nazwy słowiańskie.

Na marginesie, od Niemca dowiedziałem się (bo niemiecki znam zaledwie), że oni w wymowie nazw słowiańskich gubią końcowe "w" i w efekcie mamy do czynienia z rzeką "Rando". Tenże Niemiec (żeby nie było "dr" przed nazwiskiem) powiedział, że najprostszy(chociaż nie zawsze) sposób na odkrycie słowiańskiego pochodzenia jakiejś nazwy - wystarczy, że kończy się na "-ow" (np. nazwiska  Kadow, Modrow z całą pewnością mają korzenie słowiańskie, a Niemcy wymawiają je jako "Kado" , "Modro").

Offline Borisz

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 460
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #8 dnia: Kwietnia 06, 2013, 18:37:10 »
Oczywiście, że nazwa Randow ma pochodzenie słowiańskie. A końcówkę -ow ma połowa nazw miejscowości po niemieckiej stronie w bezpośredniej bliskości granicy.

Granicę na Rędowie/Randow chciał oprzeć Piotr Zaremba. Póżniej (lata 1946-1947) taki postulat pojawiał się wielokrotnie. Kiedy natomiast wysunięto go po raz pierwszy - tego nie wiem.

Offline jakub_m

  • Gaduła
  • ******
  • Wiadomości: 280
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #9 dnia: Kwietnia 06, 2013, 20:53:02 »
Trochę tak na obrzeżach tematu - granica na Odrze zaczęła kiełkować w polskich głowach trochę wcześniej, jak Stalin wpadł na taki kaprys. Najpierw nieśmiało w dobie romantyzmu, w XX-leciu międzywojennym już w pełnym rozkwicie. Efektem tego była właśnie wspomniana już tu wcześniej aktywność ośrodka poznańskiego, który tak jakby celowo przygotowywał bazę wiedzy na temat tych ziem. Jeden z ojców polskiej nowoczesnej archeologii prof. Kostrzewski jeździł na wykopaliska robione przez Niemców w Wolinie nawet wtedy, gdy nad Pomorzem powiewały już swastyki. To taki paradoks historyczny, ale komuniści ustanawiali państwowość polską z atlasem ks. Kozierowskiego.

Offline Validator

  • Wielka Gaduła
  • *******
  • Wiadomości: 846
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #10 dnia: Kwietnia 07, 2013, 01:55:13 »
Witam wszystkich Dyskutantów!
Czytam już drugi dzień kolejne wpisy i wreszcie cokolwiek dodam od siebie, bo po staremu nie ze wszystkim się zgadzam.

Zacznijmy od księdza Kozierowskiego. Bardzo zasłużony poznański luminarz, ale... nieco poddany monoidei spod znaku Romana Dmowskiego. Zresztą nie tylko on. Szerokie kręgi intelektualne przedwojennej stolicy Wielkopolski nie akceptowały lub podchodziły z rezerwą do wizji Józefa Piłsudskiego, tworząc dość rozsądne środowiska narodowe. Rozsądne, gdyż w przeciwieństwie do środkowopolskich, w szczególności warszawskich, mniej skłonne do awantur, bardziej do wypracowywania koncepcji rozwoju Polski.

I właśnie w tych kręgach zrodziła się idea Polski z granicą na Odrze, nawiązującą do wczesnych czasów piastowskich. Manifestacją idei były m.in. (bo nie jedynie) prace komisji ks. Kozierowskiego, jak słusznie pisze ZenO - obarczone pewną dozą wprowadzającej pomyłki nadgorliwości. Te same grzechy popełniały świetne skądinąd mapy Wojskowego Instytutu Geograficznego (WIG), wydawane w połowie lat 30. XX w. Tak się dzieje zawsze, kiedy fakty historyczne chce się podciągnąć "pod tezę". Zresztą zobaczcie sami. Pod tym adresem znajduje się jedna z map WIG, w propagandowym przedruku z roku 1947. Każdy, kto choć trochę zna niemiecki wielokrotnie się roześmieje. Widać, że niektóre "tłumaczenia" dopasowywano "fonetycznie". Do podobnie brzmiących słów polskich... Oto adres:
http://www.mapywig.org/m/wig500k/MAPA_POLSKI_1_500_000_SZCZECIN_1.jpg

Księdza Kozierowskiego, ani jego współpracowników osobiście - co oczywiste -  nie znałem. Poznański polihistor oraz jego pokolenie odeszło z tego świata przed moim urodzeniem lub w czasach mego dzieciństwa. Dane mi jednak było poznać środowisko kontynuatorów, w tym jedną z najwybitniejszych postaci polskiego Szczecina jaką był dr Roman Łyczywek. Pionier Szczecina, adwokat, filozof, polityk, historyk, znawca kultury - jeden z najwybitniejszych intelektualistów jakich w życiu spotkałem. Szczęśliwy traf zdarzył, że na kilka lat przed jego śmiercią (rocznik 1916, zmarł w 1994) nawiązałem z nim bliższe stosunki, byłem goszczony w jego domu i wiele rozmawiałem. Opowiadał mi m.in. o atmosferze w środowiskach intelektualnych przedwojennego i wojennego Poznania. O pracy w strukturach harcerskich i o środowiskach tworzących wizję powojennej Polski, posiadającej w swych granicach Szczecin i ziemie Pomorza Szczecińskiego.
Temat sygnalizuję, za duży, by opisywać. Bogate szczegóły zawiera wydana w rok po śmierci śp. Romana Łyczywka, książka "Roman Łyczywek. Żywot i sprawy." Współredagowałem pozycję i doprowadziłem do jej wydania współpracując z małżonką śp. mecenasa, panią Krystyną. W tej unikatowej pozycji są dobrze opisane wszystkie, odnoszące się do Pomorza, trendy intelektualne powstałe w ówczesnym Poznaniu, wraz z opisem podziemnych struktur starających się nadać ideom postać "operacyjną". W jakimś proroczym przeświadczeniu, że Szczecin będzie polski. Trafnie ten nurt wskazuje pan Jakub Matura w jednym z postów powyżej. Ja dodam, że pośród prekursorów opisywanych działań jest m.in. działalność ks. Kozierowskiego.

Tyle tytułem wstępu. A teraz ad rem. Rozważamy w tym wątku zagadnienia onomastyczne, czyli natury filologicznej. Zatem należy dostosować metodologię do natury przedmiotu badania. Trzeba zatem sięgnąć po dość specjalistyczną wiedzę z zakresu gramatyki historycznej i dziejów ortografii. Przede wszystkim polskiej, gdyż o pomorskiej praktycznie nic nie możemy powiedzieć.

Co nie ulega wątpliwości?

1. Historyczne pierwszeństwo żywiołu słowiańskiego nad germańskim na interesujących nas ziemiach. Dziś tego nikt nie kwestionuje, z tym, że należy się bardzo mocno wystrzegać utożsamiania Słowian z plemieniem Polan, fundamentem późniejszego narodu polskiego. Wszyscy Polanie byli Słowianami, ale nie wszyscy Słowianie byli Polanami (i rodami historycznie pokrewnymi). Stąd i procesy językowe przebiegały odmiennie, nie wszystkie zjawiska, które zaszły w języku polskim znajdują odzwierciedlenie w dialektach pomorskich, a już szczególnie zachodniopomorskich. W pewnym momencie historycznym występujących na terenach dzisiejszej Meklemburgii, aż po okolice Kiel i Lubeki.

2. Z całą pewnością w historii Flurnamen (nazw fizjograficznych) występują terminy +/- Lochnica vel Lechnica (lub nazwy podobne, ale zniekształcone) oraz "Randowa". Jednak ten ostatni termin pierwotnie nie odnosi się do rzeki, jest nazwą mokradeł, przez które Lochnica/Lechnica przepływała i pewnie je tworzyła. Tyle wynika z łacińskiego cytatu przytoczonego przez Heinricha Bosse z jakiegoś aktu nadania. "Que dicitur Randowa" - które nazywają "Randowa". Nie sprawdzałem źródła, ale dokument najpewniej dotyczy Löcknitz (również: Lokenitz).
Taka świadomość była we wczesnych czasach Księstwa (zapewne wiek XIII, czas darowizn, dookreśleń dóbr lub nadawania praw, w przypadku Löcknitz są dwie wzmianki, z 1212 i z 1267).
Co jest istotne? Nie: przypisanie Löcknitz pierwotnej nazwy Łęknica (a raczej Leknica), bo to jest prawdopodobne, a Umlaut zdaje się potwierdzać, lecz fakt, że termin "Randowa" NIE OZNACZAŁ rzeki, ale mokradła, trzęsawiska, bagno. Tyle znaczy łacińskie słowo "palus, -ludis", użyte w cytacie. Termin "Randow" jako nazwa rzeki jest używany dopiero od wieku XVIII, czyli w zasadzie od czasów pruskich. Nie utożsamia go z rzeką kilkuwiekowy okres Księstwa, ani blisko wiek panowania Szwedów.
Jaki stąd wniosek? Jednoznaczny! Twierdzenie, że rzeka Randow w czasach (pra)słowiańskich nazywała się Rędowa jest po prostu nieprawdziwe. Mówiąc krótko: wyssane z nadgorliwego palca ideologa.

3. Jest wreszcie inny problem, czysto filologiczny. Sprawa zapisu. Ani język polski, ani nieznany w szczegółach pierwotny język pomorski (i polski, i pomorski to w pewnym sensie dialekty prasłowiańszczyzny) nie mają rdzennej ortografii, zatem i form zapisu. Pismem władają oświeceni, tymi są głównie księża (mnisi), czasami panujący. Uniwersalną formą zapisu jest czcionka łacińska, z tym, że w Polsce stara się ona oddać fonetykę słowiańską, polską z wpływami czeskimi, natomiast w Księstwie - pomorską w filtrze interpretacji niemieckiej. Dlaczego? Bo takie były drogi przyjęcia chrześcijaństwa. Polski z Czech, Księstwa od rozwiniętego Kościoła niemieckiego.
Nieśmiałe, XIII-wieczne próby zapisu języka polskiego - znamy. Jak brzmiał język pomorski - nie wiemy nic, bo nikt go nie zapisywał. Zapisano tylko nazwy miejscowe (que dicitur) i osobowe. W transkrypcji na czcionkę łacińską. nosówki (ą, ę) rozpisywano na -an, en. Polskie próby wytworzenia jednolitych reguł ortograficznych (i nowych znaków narodowych) zaczną się realizować w XVI wieku. W Księstwie, w odniesieniu do dawnego języka pomorskiego, do takiego procesu nie dojdzie. Już pod koniec XIII wieku językiem krajowym, obok urzędowej łaciny, staje się język niemiecki. Dawne określenia pomorskie przetrwają jedynie w nazwach, niekiedy bardzo zniekształconych.

4. Zakładając (podkreślmy: zakładając) podobieństwo Polska - Księstwo w zakresie przynajmniej wczesnych procesów językowych można domniemywać, że pierwotna, słowiańska wersja słowa Randowa mogła brzmieć Rądowa (na określenie miejsca). Natomiast dla przegłosu "Rędowa" nie ma źródłowych podstaw, ani językowego uzasadnienia.
Sumując: wydaje się, że doszło do tzw. transferu. Względnie prawdopodobny (acz nie do końca) proces przejścia od mniemanej nazwy wyjściowej (trzeba podać podstawę źródłową, tej na razie nikt nie podaje): Lęknica (skąd to "ę"?) - Lechnica - Lochnica do Lochnitza, Lochnitz vel Löchnitz i wreszcie Löcknitz, został przeniesiony na termin Randow, który "wstecznie rekonstruowany" osiągnął historycznie nieistniejącą postać "Rędowa". Bo tak to ładnie brzmiało.

5. W oparciu o znane źródła i równie znane (czyli udowodnione) procesy językowe, tzw. nosówki w postaci Lęknica lub Rądowa (termin Rędowa jest wyssany z palca) są również mało prawdopodobne. Wg mojej hipotezy pojawiły się dlatego, że trzeba było podkreślić "polskość" ziem. Nota bene polskość, której nigdy nie było. W czasach, w których mogły obowiązywać nazwy słowiańskie (roboczo: przed XIII stuleciem), procesy związane z wyodrębnianiem się nosówek (ą, ę) w jednoznaczne, znane dziś formy fonetyczne, nie były jeszcze ukończone, tym bardziej nie mogły mieć odzwierciedleń w zapisie. W nazwie Löcknitz. w Umlaucie, przewija się pierwotne, pewnie słowiańskie "e". Mniej pewne (a właściwie wątpliwe) "ę", bo nie znamy zapisu "Lencknitz", czy podobnego. Z terminu Randow/Randowa daje się tylko wywnioskować, a raczej hipotetycznie założyć formę Rądowa i nic więcej.

Jaki wniosek końcowy? Dyscyplina i powściągliwość w dawaniu wiary entuzjastom nie wnoszącym dowodów. Choćby chodzili w sutannie. Innymi słowy: maksymalny sceptycyzm naukowy. Tak to widzę.

A Wszystkich pozdrawiam.

Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #11 dnia: Kwietnia 07, 2013, 10:05:25 »
I o to chodzi. Ciekawy i konstruktywny tekst.
 Rzeczowe argumenty przemawiają do mnie, ale nie zmienia to faktu, że zawsze znajdzie się ktoś -  może nawet i jakiś historyk, który zacytuje onego Kozierowskiego bez zaglądania na nasze forum i dla niego Rędowa (Łęknica) będzie, bo przecież była :). Jest mapa - jest.
Twój wniosek końcowy popieram, ale nie zaszkodzi więcej wyrozumiałości dla błądzących i szukających.
 No i pamiętać by sprawdzać Twoje źródła.
Pozdrawiam serdecznie.

Offline ZenO

  • Rozpisuje się
  • *****
  • Wiadomości: 177
    • Zobacz profil
    • http://www.nowewarpno-neuwarp.pl
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #12 dnia: Kwietnia 17, 2013, 21:57:39 »
Na stronach Archiwum Państwowego w Szczecinie:
http://www.szczecin.ap.gov.pl/
wśród opublikowanych dokumentów jest  kilkustronicowe opracowanie dotyczące nazewnictwa miejscowości w powiecie weleckim w oparciu, jak sądzę, o nuiemiecką mapę  1:25000. Na dokumencie jest data 1.I. 1945, ale  to raczej 1.I.1946.
1. strona dokumentu:



Mniemam, że to jedna z pierwszych prób zastosowania polskiego nazewnictwa na terenie powiatu weleckiego. Niektóre z propozycji przyjęły się, ale sporo jest takich, które budzą podziw dla talentu  anonimowego autora, ale niestety (lub na szczęście) nie przyjęły się.
Kilka przykładów tłumaczeń nazw niemieckich na polskie:
Altstadt - Stara Wieś  (obecnie Podgrodzie),
Horst - Gnieżdż  (obecnie Trzebieradz),
Kavelberg - Chaszczelew ( Grądno - gospodarstwo  koło Podgrodzia - dzielnicy Nowego Warpna).

Offline lukasz_s

  • VIP
  • ********
  • Wiadomości: 1386
    • Zobacz profil
[Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #13 dnia: Kwietnia 18, 2013, 07:19:47 »
Dębogień i Wojtaszyny też niczego sobie. Barm miał być Sierkowem. Karzyk(?) jako Dobieszczyn?
SPZP "Skarb"

Offline Dominik-Dolnoślązak

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 6
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: [Powiat Policki] Genezy historyczne nazewnictw regionalnych
« Odpowiedź #14 dnia: Października 22, 2016, 05:14:59 »
Polecam "Słownik nazw fizjograficznych Pomorza Zachodniego" autorstwa Tadeusza Białeckiego. Wydawca: Uniwesytet Szczeciński 2001.

"Słownik obejmuje swoim zasięgiem cały obszar Pomorza Zachodniego, z występującymi na nim nazwami fizjograficznymi, zarówno przed jak i po 1945 roku", - czytamy we wstępie.
Słownik posiada dwie części: polsko-niemiecką i niemiecko-polską. Stron 846. Dostępny w wypożyczalni głównej Ksiąźnicy Pomorskiej.

Przykładowe hasło z części polsko-niemieckiej:

BIAŁCZA - niemiecka nazwa: BALZ BERGE - odmiana: Białczy. Góra 21,6 metra wysokości leżąca 3 km na południowy - zachód od Trzebieźy w powiecie polickim.

Dominik Dolnoślązak