Masz całkowicie rację "Królu", materia jest trudna. Z grubsza jest tak: wizerunek osobisty nie podlega ochronie przy scenach zbiorowych (umownie od trzech osób), osobach publicznych i w sytuacjach jednoznacznie wskazujących, że dana osoba/osoby chciały być sfotografowane (np. w trakcie imprezy, szkolnej zabawy etc.), co więcej wyrażono nie tylko zgodę, ale i wolę ich opublikowania.
Wg współczesnych przepisów zgoda ta powinna być wyrażona na piśmie, ale raczej nie zdarza się sytuacja, żeby po ustnym poinformowaniu zebranych (przez organizatora), że fotoreporter lub kamerzysta, zbiera materiał do publikacji w określonym medium - ktoś zgłaszał jakieś roszczenia. Domniemywa się bowiem, że uczestnicy zdarzenia, nie protestując, a nawet pozując do zdjęć - wyrażają zgodę na ich publikację, np. w ramach reportażu z imprezy.
Zdarzają się jednak przypadki, że ktoś podchodzi do fotografującego i zastrzega, że jego zdjęcia nie mogą być publikowane. Wówczas zdjęcie można zrobić, ale jego publikacja jest niemożliwa.
Można też przyjąć, że zdjęcia, nawet indywidualne, zgromadzone w jakimś oficjalnym archiwum (przedszkolne, szkolne, uczelniane, związkowe, zakładowe), skoro je można oglądać w ogólnodostępnej "kronice" - mają walor zgody na upublicznianie. Odpowiedzialność za ich upublicznienie, poza wyjściowym środkiem przekazu (owa "kronika"), spoczywa na właścicielu zbioru.
Złamanie zasad ochrony wizerunku jest ścigane z oskarżenia prywatnego, a samo prawo ochrony trwa jeszcze 20 lat po śmierci fotografowanego (do wyegzekwowania przez spadkobierców). Ochronie nie podlega wizerunek osoby, która przyjęła/pobrała zapłatę za pozowanie.
Inne problemy przynoszą zagadnienia związane z prawem autorskim do zdjęcia (filmu, tekstu i innego utworu). Prawa osobiste (nazwisko twórcy) są niezbywalne, prawa majątkowe mogą być przedmiotem obrotu - handlowego i pozahandlowego. Czas trwania ochrony - obecnie, w Europie - 70 lat.
Niuansów jest bardzo dużo, w interesującym nas przypadku zdjęć z lat 70. i 80. XX w. trzeba, czy można przyjąć kilka zasad ogólnych.
Zdjęcia zakładowe, wykonywane przez zatrudnionego fotografa lub kamerzystę są własnością danej firmy, prowadzącej archiwum. Wystarczy jej zgoda na upublicznienie. W zasadzie podobnie można potraktować zdjęcia przekazane do szkolnych i podobnych "kronik" lub archiwów. Niezależnie od tego, czy zostały zakupione, czy przekazane w formie daru. Znów dysponentem jest podmiot prowadzący archiwum, a w przypadku instytucji nieistniejących - spadkobiercy prawni. Np. w odniesieniu do zlikwidowanej szkoły podstawowej - gmina.
Inaczej jednak wygląda sytuacja ze zdjęciami prywatnymi (nawet krajobrazu). Jeśli jest (była) zgoda na ich upublicznianie - problemu nie ma, np. ktoś podarował swoje archiwa fotograficzne, przykładowo "Skarbowi". Ale musi być jakiś ślad formalny tego podarunku, aby można swobodnie owe zdjęcia wykorzystywać. Zdjęcia prywatne, co do których wiadomo, że zostały sprzedane np. wydawnictwu, należą do tego, kto je kupił i jego zgoda (lub spadkobierców prawnych) jest właściwym upoważnieniem do publikacji np. w internecie.
Zdarzają się jednak sytuacje, że wydawnictwo dawno padło, spadkobierców prawnych nie ma, pozostały jedynie książki, prasa lub albumy. Wówczas jedną z możliwości publikowania jest zasada cytatu z wskazaniem dzieła.
Szczegółów jest znacznie więcej, orzecznictwo sądów przychylne właścicielom wizerunku i autorom. Trzeba tę przestrzeń znać i bardzo dobrze się w niej poruszać, aby uniknąć problemów.
W tym ostatnim zdaniu tkwi odpowiedź na napisane wyżej postulaty "Luny" i "mieszkańca". A także apel do wszystkich pragnących ujawnić swoje zbiory. Wystarczy dostarczyć je do Urzędu Miejskiego (Wydział Oświaty i Kultury p. 7, parter, z dopiskiem: dla potrzeb działu ochrony zabytków i dziedzictwa kulturowego), względnie do "Skarbu", albo do Jana Matury - MOK, Galeria Historyczna. Do daru trzeba dołączyć pismo: "Niniejszym oświadczam, że przekazuję dla potrzeb wystawienniczych moje i należące do mnie zdjęcia, udzielając licencji na ich publiczne wykorzystanie". Podpis, Pesel, koniec. Można także próbować je oferować odpłatnie. W przypadku ciekawych zbiorów - zakup jest możliwy.
Gdyby Ktoś chciał porozmawiać o szczegółach - podaję poczty:
jan.antoni.klys@gmail.com
redaktor@az.pl