Napiszę, jak ja segreguję śmieci w moim domu. Dodam, że mieszkam w bloku, a nie w domku jednorodzinnym. Przede wszystkim doszłam do wniosku że nie mogę przez kilka dni składować biośmieci, bo będą śmierdzieć. Przygotowałam pudełko po ciastkach kupionych w "Biedronce" (takie plastikowe z pokrywką). Wkładam do pudełka np. małą reklamówkę po zakupach (musi być cała), jej brzegi wystają na wierzch, a pudełko zamykam. Gdy obieram cebulę, ziemniaki, jajka, pomarańcze, jabłka lub odkrajam liście rzodkiewki, to wrzucam to wszystko do pudełka. Jeśli zostają z obiadu resztki, których nie zjedliśmy, też tam wrzucam. Gdy się trochę uzbiera, wyciągam worek i wychodząc z domu wyrzucam do odpowiedniego śmietnika. Na szklane butelki nie potrzebuję żadnego pojemnika, bo wszystkie wyrzucam od razu. Stawiam tylko w kuchni blisko wyjścia. Każdy, kto wychodzi z domu, zabiera. Podobnie z makulaturą, plastikami, bateriami, lekami czy żarówkami. Nie gromadzę w domu, lecz na bieżąco wynoszą wszyscy domownicy. Na początku, gdy zaczęto mówić o konieczności segregacji śmieci, myślałam, że będzie to dla mnie problem. Okazuje się, że jednak nie. Łapię się tylko na tym, że do ogólnego śmietnika śmieci wyrzucam niechętnie.