-Wieczorkiem wstawiłam w garnuszku jajka do gotowania,na tapczaniku przed telewizorem zerkałam na zegar.Zasnęłam,obudziły mnie wystrzały jajkowe z garnka,naprawdę niezły budzik.
-dziecko nie śpi,bawi się grzecznie na podłodze,jeszcze podrzemię,w końcu 7 rano dopiero.Pół godziny później:
-łóżko całe w cukrze(sypialnia)
idę do kuchni po zmiotkę i śmieci
-na podłodze 0,5 l kubek a w nim 1 litr mleka zmieszany z płatkami-karma dla psa(kuchnia)
uwinęłam się ze sprzątaniem,a gdzie moja mała ropucha,że taka cisza:
-salon cały w mące a mała jak bałwanek,sprzątałam 3 godziny.
Po tym wszystkie szafki na sznurówki powiązałam.
[ Dodano: 2010-07-21, 17:28 ]
Wróciłam właśnie wczoraj z dziećmi od dziadka,chyba przez miesiąc nie będzie chciał nas widzieć.Najpierw poszliśmy na ogródek,córcia latała oczywiście nie po trawniku tylko po kwiatkach,kilka razy trzeba było uspokajać zanim zrozumiała,że po kwiatkach nie można,zaczęła przycinać trawę,szkoda tylko,że z korzeniami.Dość szaleństw,zawijamy wszystko i idziemy do domu,wchodzimy na piętro a smarkula już z parteru zdążyła zawinąć pastę do butów(czarną oczywiście) i wyfroterowała brązową podłogę,biały stolik i kremowa kanapę-na szczęście ze skóry.Pastę zabrał dziadek i odłożył na miejsce.Zdążyła kwiatki podlać wszystkie na balkonie,balkon jak po ulewie wyglądał.Po wypiciu kawy schodzimy na dół,niech już dziadek odpocznie,bo jeszcze mnóstwo było takich drobiazgów,które zdążyła zbroić,ona oczywiście była pierwsza na dole,a gdzie pasta do butów leży już wiedziała i tylko widzieliśmy jak czarne stopy uciekają po kafelkach i dywanach,już mi nigdy dziadek nie powie,że siedzę pewno w domu,nudzę się i nic nie robię bo po dwóch godzinach sam miał dosyć.hahaha.