Są znane i są smutne. Pomnik został zniszczony (rozbity na kawałki młotem) w latach 70. XX w., w momencie dewastacji całego cmentarza przy obecnej ul. Jana Kazimierza, słynącego m.in. z pięknego ogrodu różanego.
Znane są mnie i nie tylko mnie nazwiska dewastatorów, jak i osoby, która zniszczyła ten obiekt. Odbyło się to za przyzwoleniem ówczesnych władz (nie mam obsesji, tak było), też znanych, większość jej lokalnych przedstawicieli żyje, dlatego piszę tak, jak piszę.
Płaskie płyty nagrobne zostały wykorzystane przez miejscowe Kółko Rolnicze do umocnienia odległych brzegów kanału. Są tam do dziś, poza kilkoma wydobytymi przez lokalnych miłośników historii w roku 2010. Prace zostały przerwane, gdyż takie działania wymagałyby uzgodnień z Urzędem Morskim i zastąpienia płyt jakimiś betonowymi wzmocnieniami. A taka inwestycja jest skomplikowana technicznie i srogo kosztuje.
Cmentarz, całkowicie zdewastowany, tkwi w lokalnej świadomości, tylko został nieco "okrojony" w ramach "poszerzania ogródków".
Zdewastowany jasienicki cmentarz był najstarszą nekropolią Jasenitz, która dotrwała do naszych czasów. Źródła donoszą, że mnichów (XIII - XVI w.) chowano na cmentarzu usytuowanym za wschodnim skrzydłem klasztoru, po sekularyzacji przekształconym w ogród (znane są zdjęcia z początków XX wieku). Dziś to zwyczajny ugór.
Czy były nekropolie "pośrednie", czyli młodsze od przyklasztornej, a starsze od omawianego cmentarza? Może tak, może nie, dotąd nie znalazłem danych. Należy jednak pamiętać, że po sekularyzacji (przedtem również) zbyt wielu mieszkańców tu nie było. W ostatnim stuleciu Księstwa był tu rozległy (upaństwowiony, czyli książęcy) majątek ziemski z centrum w postaci zespołu kościelno-pałacowego. W pałacu - eks-klasztorze, po renesansowej przebudowie, było najpierw Pedagogium Książęce, później był to pałacyk myśliwski, potem rezydencja budowana przez szwedzkiego gubernatora Nilsa Bielke, wreszcie jedno z miejsc zsyłki Elżbiety Krystyny Brunszwickiej (eks-żony Fryderyka II), a dzieje majątku prywatnego (i nowoczesnej Jasenitz) zaczęły się po roku 1806, kiedy królowa Luiza sprzedała klucz jasienicki oraz majątek w Kołbaczu, pozyskując środki na kampanię wojskową.
Ile osób mogło zamieszkiwać ścisłą Jasenitz przed XIX wiekiem? Poza prominentami, którzy tu tylko czasowo rezydowali (nawet Elżbieta zmarła w Szczecinie) - kilkadziesiąt. Pozostali, w tym pracownicy rolni, mieszkali w Duchow i w pobliskich kluczach. Należy też pamiętać, że Jasenitz, podobnie jak Police (i Trzebież) doznała wielkich zniszczeń podczas wojny 30-letniej (1618-1648) i że została wyludniona. Tak bardzo, że Nils Bielke prowadzi tu, pod koniec XVII wieku, akcję osadniczą. Ze Szwecji ściagnął 7 rodzin i osiedlił naprzeciw Duchow, w nieistniejącej już w czasach pruskich wsi Kuhhagen (naprzeciw Duchow, stopiła się z Jasenitz).
Czy zatem cmentarz przy obecnej ul. Jana Kazimierza może mieć rodowód sięgający czasów Księstwa, albo przynajmniej szwedzkich? Teoretycznie może, ale stwierdzenie trzeba by poprzeć źródłowo. W każdym razie w XIX wieku jest to główna nekropolia miejscowości, o rodowodzie przynajmniej XVII-wiecznym, skrywająca prochy najszacowniejszych obywateli. W tym: Ludwiga Giesebrechta. Cmentarz przy ul. Piastów założono w II połowie XIX wieku.
Wróćmy jednak do Giesebrechta. Ścisłe miejsce jego pochówku jest nie do odnalezienia, choć jego prochy z pewnością skrywa jasienicka ziemia. Pozostały zdjęcia i pamięć o tym zasłużonym naukowcu, pedagogu i poecie.
W ramach projektu oznaczania poewangelickich cmentarzy, który od kilku lat realizuje gmina, mieści się również i cmentarz przy Jana Kazimierza w Jasienicy. Jest to jednak przedsięwzięcie kosztowne, wymagające dość znacznych prac terenowych i musi czekać na swój "moment budżetowy". Prace realizowane są parafiami. W tym roku jest nadzieja na ukończenie prac w parafii Trzebież. Prace na terenie parafii jasienickiej wstępnie zostały przewidziane na rok 2013 (Tatynia II i właśnie Jasienica).