Dawać, ale jak już, to nie 45 zł tylko 450 zł, wtedy rozumiem.
Ale nie ma 450. Jezat wskazał źródło na 45.
Wczasy w Egipcie są przereklamowane, sami Niemcy tam jeżdżą, w telewizji gadają po arabsku i dodatkowo można dostać sraczki od ameby.
Ameba też jest przereklamowana. Nic mi nie było, a jadłem to, na co miałem ochotę (czyli wszystko oprócz budyniów, bo nie przepadam).
Taniej można w Niemczech kupić tylko w dyskontach
Mylisz się, i to bardzo. Jedne rzeczy są tańsze, inne droższe. Po te tańsze opłaca mi się raz w miesiącu skoczyć do Pasewalku. To głównie ciuchy, obuwie, chemia, piwo i wino - ale przy okazji kupuję też np. makaron, który u nas kosztuje 2,40 zł, a tam 40 eurocentów za pół kilo. Albo czekoladę z migdałami (tam 0,99, u nas 6,49). Zaznaczam - to dokładnie te same artykuły, tylko jedne w niemieckim, a drugie w polskim Lidlu.